Oglądałam oba - uważam, że fransuski pierwowzór bije na głowę
hollywódzki remake. Dużo lepsze, zaskakujące, zmuszające do myślenia
zakończenie, brak ckliwych wątków w postaci odrzuconych zaręczeń. Brak
znanych aktorów sprawił, że widz skupia się na fabule... i to jak skupia
(gęsia skórka ;))!
Nie wszystko co droższe i made in USA jest lepsze!