Odniosłem wrażenie, że nie byli wcale tacy obcy dla swoich ofiar...
Co zaś się tyczy filmu owszem ma klimat, ale bardzo naciągany. Z jednej strony nieznajomi zdają się przenikać przez ściany i rozpływać w powietrzu niczym duchy z drugiej nie potrafią złapać kobiety ze zwichniętą kostką.
W sumie najmocniejszą stroną filmu były niedopowiedzenia... a właściwie byłby, gdyby nie to, że widzieliśmy nieznajomych jako zwykłych ludzi w pickupie.
PS od kogo Marcin Pietrzyk kupił zioło po którym napisał recenzję ""dzikie zwierzęta"? Też chcę go trochę! W zamian polecę mu film, który naprawdę pasuje do jego opisu.
Na twarzach ofiar nie było widać zdziwienia kiedy "nieznajomi" zdjęli maski, więc nie sądzę, że mogliby się znać. Biorąc pod uwagę tytuł filmu, byłoby to ciekawe, ale brak jakichkolwiek oznak, że nieznajomi mogli być jednak znajomymi. Generalnie trudno odnaleźć w tym filmie jakikolwiek motyw do zabójstwa Kristen i Jamesa, podejrzewam, że wybierali oni swoje ofiary losowo.
jestem tego samego zdania, chociaż ostatnie 40 minut doprowadziło mnie do łez z nudów to mimo wszystko film jest ok
Myślę że niepotrzebnie doszukujemy się związku pomiędzy Kristen i Jamesem a nieznajomymi. Powodu dlaczego właśnie oni zostali zabici też nie ma. Po prostu mamy do czynienia tutaj ze zwykłymi zwyrodnialcami-psychopatycznymi mordercami, którzy swoje brutalne morderstwa poprzedzają wykańczaniem psychicznym ofiar.
btw film według mnie bardzo dobry:) bałam się jak mało kiedy. to walenie do drzwi słyszę do dzisiaj;)