Film nudny, przewidywalny do bólu i pełny nieścisłości. Właściwie to nie wiadomo czemu ta trójka przez cały film łazi sobie tylko i straszy dwójkę, żeby na koniec ich zabić. To jakiś rytuał zabójstwa o poranku? Chcieli ich najpierw doprowadzić do histerii i dopiero zaszlachtować? Bo tylko takie wyjaśnienie ma sens. W innym wypadku - nie rozumiem.
Weźmy na przykład scenę w... garażu? oborze? Nie wiem co to było (tam gdzie był radio-odbiornik). Kristen próbowała dogadać się przez mikrofon, przyszła ta ciemnowłosa i rozwaliła odbiornik. W następnej scenie widzimy Kristen czołgającą się w tempie żółwim po trawniku... czemu ta ciemnowłosa jej nie goniła? Dlaczego pozwoliła jej odejść rozwalając tylko odbiornik? Po co utrzymywali jej chłopaka przy życiu, żeby potem zabić? Trochę to nielogiczne i niespójne.
Odpuszczam już sobie szczegóły typu zatykający i odtykający się na przemian komin, czy np. dość tragiczna spostrzegawczość "strangersów".
Podobały mi się dwa motywy: zabicie Mike'a i telefon Mike'a. Pierwszy z nich bo (mimo że przewidziałem to jak tylko koleś wszedł do domu) był dość oryginalny. Drugi dlatego (mimo wtórności), że go nie przewidziałem, chociaż było to zabawne. Mieć rozwiązanie cały czas pod nosem, ale zamiast tego biegać i szukać radioodbiornika :)
Zawiodłem się nawet na Liv Tyler, bo nie wiem co u diabła stało się z jej figurą ale wygląda jak prostokąt na szczudłach O.o Twarz piękna, a ciało jak kloc. Nie wspominam już nawet o grze aktorskiej która ograniczała się do stękania i pojękiwania przez cały film.
Podsumowując:
+2 za motywy z Mikiem
+1 za "psychodeliczne" motywy z muzyką country :P
+1 za początkowe 20-30 minut, które były intrygujące (szkoda że potem tak spierdzielone)
+1 za to że do samego końca nie pokazali twarzy "strangersów".
Podsumowując: 5/10
Spodziewałem się czegoś lepszego ;/