Pomysł z anonimowym sadystycznym moderca nie jest niczym nowym, tak samo jak pomysl z osaczona ofiara mieszkajaca na odludziu. polaczenie, jakkolwiek rowniez wtorne, w tym przypadku wyszlo niezle. jedyne, co razi, to niebywala bezmyslnosc glownych bohaterow. czekam takze z niecierpliwoscia, kiedy haslo "film oparty na faktach" bedzie certyfikowane: coraz czesciej mamy do czynienia z wykorzystywaniem luznego z reguly zwiazku z rzeczywistoscia do celow marketingowych. w przypadku "nieznajomych" jest to oszustwo.
a kolega, ktory tak strasznie sie smial z wesolej muzyczki towarzyszacej mordercy zapomina chyba, ze ten rodzaj "smiertelnej ironii" jest nieodlacznym elementem gatunku.