Nie wiem od czego to zależy, może od nastroju jaki ostatnio mam ;p lub od wydarzeń w moim życiu, które wywołały u mnie niepokój, ale na prawdę bałam się na tym filmie...Prawie cały czas serce waliło mi jak młotem, film trzymał mnie pod napięciem do samego końca...Ale jedno jest pewne: nie ma powodu, żeby się sprzeczać, czy był dobry,czy nie..Każdy oczekuje od horroru czego innego...niektórzy nutkę tajemniczości, inni latające po ekranie flaki, a jeszcze inni włosy wylatujące z wanny....Mnie ten horror usatysfakcjonował, bo inne nowe produkcje przyprawiają mnie tylko o pobłażliwy uśmiech (oprócz ekranizacji S.Kinga i "Sierocinca"...to tyle :-)
P.S : coś stuka w przedpokoju już 5 minutę :P...
zgadzam się z toba:P
a po za tym trzeba zrozumieć film a nie bez mózgowo wlepiac swoje wielkie oczyska w ekran.
[ a co Sierocińca nie był to jakiś specjalnie straszny film ale bardzo mi się podobał. Był inny niż wszystkie. Koniec miał wzruszający, że aż mi się łezka w oku zakreciła... i dawał do myślenia]