Ogólnie pomysł na film bardzo ciekawy i nietuzinkowy. Rzadko spotykany motyw. I wszystko byłoby nieźle, gdyby to jeszcze sprawnie zrobić.

Już wiele o tym filmie zostało powiedziane, także pewnie się tylko powtórzę, ale najbardziej irytujące rzeczy dla mnie, to:

Aktorstwo. Naprawdę słabo zagrane role, a w szczególnie dzieciaków. O ile jeszcze w wypadku córki jest na czym oko zawiesić ;), o tyle chłopak gra cały czas z jedną miną i jest naprawdę wkur... denerwujący.

Głupota bohaterów. Chłopaczek jeżdżący przerażającą lalką z kamerką po domu, wpuszcza sobie obcego do domu, pomaga mu się schować, itp.
Wszyscy latają po domu bez ładu, bez składu (a co, samemu raźniej!). Po tym, gdy "gość" chciał zabić córkę, to i tak nie chcą go oddać na śmierć, bo życie nieznajomego jest znacznie ważniejsze od życia całej rodziny.
I jeszcze ten chłopak dziewczyny, który chciał zabić jej ojca... Czy tam ktoś ma mózg?

Minusów można by wymieniać jeszcze całe mnóstwo, ale skupię się na czymś innym.
Otóż uważam, że totalnie zmarnowano potencjał tej historii. Film według mnie zyskałby, gdyby nie odbywał się na otwartej przestrzeni (a w każdym bądź razie nie w jednym domu) i przede wszystkim, gdyby poprowadzić logiczniej fabułę.


I jeszcze na koniec taka drobna analiza samego "oczyszczenia". Czytałem wiele komentarzy, niektórzy pochwalają takie coś, inni uważają, że jest to niemożliwe do spełnienia.
Pomysł może się wydawać ciekawy (w sensie do zastanowienia nad nim), ale według mnie nie miałoby prawa to się udać. Zmniejszenie przestępczości może i by nastąpiło, ale w krótkim okresie czasu. W długim okresie takie zjawisko miałoby wręcz opłakane skutki. Skoro jednego dnia, ktoś może legalnie zabijać, to "wejdzie mu to w krew", społeczność po prostu zacznie dążyć do samodestrukcji.

I jeszcze pytanie. Skoro na te kilka godzin policja, straż i szpitale były nieczynne, to co się działo na porodówkach i co z ludźmi, którzy leżeli na salach szpitalnych, itp?