sprawa spokoju przez 364 dni po tym jak się pozabijało ludzi/sąsiadów/szefa/żonę/matkę/itd. jakoś mnie nie przekonuje, za rok byłyby odwety itd., byłoby coraz gorzej pewnie...
mam lepsze mz zakończenie... :)
od momentu kiedy to sąsiedzi zaczęli "pomagać" zabijając tych przy aucie...
czyż zamiast tego marnego wątku nie lepsi byliby policjanci, specgrupy nie bawiący się jak na co dzień w ceregiele tylko "oczyszczający się" a właściwie świat (na zlecenie już rządu) i zabijający po cichu (po cywilnemu) wszystkich bandytów/morderców/gwałcicieli hehe? złodziejom mogliby ino ręce odcinać... ;] (to już szczegóły)
wtedy mógłbym uwierzyć, że next 364 dni są już CZYSTE... no bo na dzień PO nie ma już żadnych bandytów :]
ta brygada powinna wpaść (po monitoringu co się gdzie dzieje), zlikwidować wszystkich i zniknąć bez słowa (zamiast sąsiadów)... a gdzieś tam w tej końcówce filmu coś powinno delikatnie zdradzać byśmy mogli przypuszczać/domyślać się: kto to , co to, i dlaczego tak... :]
być może w radio next day?
szkoda, że tak się nie kończy ten film...
dziękuje za uwagę ;]