"Nocna wyprawa" to dziwny film, głównie dlatego, że jest dość nietypowym zlepkiem dwóch niezależnych fabuł. Pierwsza połowa czerpie z powieści A.I. Bezzeridesa (który bardziej chyba znany jest jako scenarzysta) i tę część można sklasyfikować jako dramat społeczny. Poruszona tu zostaje kwestia ciężkiej sytuacji materialnej klasy robotniczej, która reprezentowana jest przez dwóch braci-kierowców. Ich sytuacja załamuje się, gdy chcąc sobie dorobić, decydują się na wyczerpujący nocny kurs i mają wypadek. Druga część filmu, choć nadal korzysta z wątków powieści, czerpie całymi garściami (czytaj: scenami) z zapomnianego już noir "Bordertown" z 1935 roku. Atmosfera filmu zaczyna się więc zagęszczać, pojawia się postać femme fatale, jest też zbrodnia. Całość nieco niezgrabnie przechodzi z kina (teoretycznie) społecznie zaangażowanego w rasowy thriller, co sprawia naprawdę dziwne wrażenie, bo "Nocna wyprawa" wygląda trochę jak seans typu 'double feature'. Co jednak zdecydowanie nie każe zapominać o tym filmie, to świetna obsada. Braci zagrali George Raft i Humphrey Bogart. Dla Rafta była to okazja do oderwania się od notorycznego grania gangsterów, dla Bogarta z kolei kolejna kreacja nieposuwająca jego kariery do przodu (przełom miał przyjść z następnym filmem). I choć obaj panowie wypadli poprawnie, to jednak obu ich przyćmiła rewelacyjna Ida Lupino w pamiętnej roli femme fatale, od tego momentu mająca swoje własne miejsce pośród dam noir, całkiem niedaleko za Barbarą Stanwyck i Joan Crawford.