jestem właśnie po obejrzeniu filmu.... bardzo mi się spodobał, Hugh uroczy jak zwykle, Spike dawał czadu,( dostawałam ataków smiechu na sam jego widok), natomiast pani Roberts.... mówię stanowczo nie- nie wiem co ona ma takiego w sobie ale nie przekonuje mnie zupełnie, a w tym filmie byłą strasznie drewniana....masakra..
Spike ukradł obu gwaizdom film, choć zgadzam się, że Hugh Grant zasługuje na to miano, a pani Roberts nigdy nie miała według mnie ani talentu ani urody, choć w "PW" rzeczywiście wypadła świetnie.
Co do talentu Julii Roberts obok "Pretty Woman" podobała mi się również w filmie "Erin Brockovich" gdzie otrzymała Oskara.
Pewnie tak:)Ale rzeczywiście ona ma w sobie jakiś urok i może to rekompensuje jej braki.
Chyba o takich aktorkach mówi się "kamera ją lubi". K. Knightley ma podobnie, ale w tym przypadku, mam nadzieję, że nie wątpisz w jej urodę? ;)
Szczerze napisawszy to uważam, że tak naprawdę ładnych aktorek współczesnych jest mało, ale Keirę można śmiało zaliczyć do tego szacownego grona:) Tak, Roberts ma to "coś":)
Jak to drewniana?????
Wymienię parę cudownie zagranych scen:
- zbaranienie i kompletna bezradność, kiedy zaskoczył ją swoją obecnością w jej pokoju hotelowym "sławny chłopak";
- miny, kiedy porozumiewawczo pokazywała współbiesiadnikom, które części ciała miała modyfikowane;
- bezgraniczne szczęście odmalowane na twarzy w finałowej scenie;
- scena z autografem dla Rufusa;
- wieczorna rozmowa przy kominku i gazecie, gdzie żartowano ze stóp Williama - sam urok.
Wypisałem z pamięci, po paru latach od ostatniego obejrzenia.
Jak to "drewniana"?????