Film dokumentalny o przemianie jugosłowiańskiej wsi tak naprawdę nosi w sobie ukrytą metaforę holokaustu. I bynajmniej nie chodzi o dosłowny holokaust zwierząt hodowlanych, wszak w 1964 pamiętano jeszcze o wojnie. I to wymowne spojrzenie mężczyzny spoglądającego na kotkę domową. Czyżby przypadkowo całkiem białą?
Dzieci toczą opony niby na znak nowoczesności w domu i w zagrodzie, ale to fortuna kołem się toczy i symbolizuje cykliczność nie tylko pór roku, ale też samej historii.
Film swoją drogą trochę męczący w oglądaniu. Dobrze, że taki krótki.