Mam problem z "Koszmarami z ulicy Wiązów". Z wczesnej młodości pamiętałem kilka scen z koszmarów i uważałem je za dobre filmy. Gdy jakiś rok temu oglądałem pierwszą, tę najsłynniejszą część, nie widziałem już w niej ideału horroru, a zwykły przeciętniak (za chwilę nastąpi prawdziwa herezja) porównywalny z "Domem woskowych ciał" z Paris Hilton, który wszem i wobec był krytykowany przez niemal wszystkich.
"Nowy koszmar" obejrzałem najwięcej razy ze wszystkich filmów o Krugerze i za każdym razem miałem wobec niego inne odczucia.
Pierwszy raz przebiegł pod hasłem "WTF?". Film o filmie to karkołomna idea, która zapewne wielu osobom się nie spodoba. Ciężko mi było utożsamić się z aktorami, którzy sami na siebie ten koszmar sprowadzili.
Drugi raz zaczynałem z nastawieniem "Może coś w tej żenadzie jest ciekawego" i skończyłem go z myślą "To faktycznie dobry film". Sceny z Krugerem były pomysłowe, sama idea była dość karkołomna, ale miała sens, a końcówka to już typowy horror jakiego można się po Freddy'im spodziewać.
Wczorajszy seans doprowadził mnie do ostatecznej konkluzji - pomysł był dobry, ale przedstawiony jest zbyt typowo.
Na dobry początek pochwalę twórców za sceny z Krugerem. Były dosyć pomysłowe, ale nie przesadzone (jak np. kabriolet), a do tego świetnie wykonane z technicznego punktu widzenia, jak i ze względu na ich klimat i plastyczność. Imponująca jest finałowa scenografia, ale także i początkowy klimat narodzin rękawicy.
Gorzej natomiast jest ze scenami z życia wziętymi. Nienaturalnie i ciut absurdalnie brzmią wszystkie rozmowy bohaterki i z Englundem i z pielęgniarkami i przede wszystkim z Wesem Cravenem. Rozumiem koncepcję Wesa, ale w tym momencie jego kwestia brzmiała jak wypowiedź wariata i nie mogłem się nadziwić jak łatwo bohaterka ją kupuje. Typowe zagranie za jakie uważam np. obraz Roberta, czy scenę z dzieciakiem odłączonym od telewizora, trochę za bardzo wprowadzają film na utarte ścieżki typowego horroru, którym ze względu na swój pomysł raczej nie jest.
Film sam w sobie zły nie jest. Opiera się na ciekawym pomyśle i dosyć umiejętnie wprowadza w niego elementy horroru. Razi tylko trochę to, że te elementy są tam wprowadzane w taki mało wiarygodny sposób. Wydaje mi się jednak równie dobry, co część pierwsza i fani Kruegera mogą go spokojnie obejrzeć. Bardziej jednak polecam "W paszczy szaleństwa", które jest spójniejsze klimatycznie.
2-3/5