Od początku do końca widać, że to film Cravena, wskrzesił on legendę i trzeba przyznać, że udało mu się to nieźle. Sam Freddy Kruger pojawia się dopiero w połowie filmu ale dzięki temu widz ciągle czeka na niego z niecierpliwością zadając sobie pytanie, jak wygląda, co zrobi , co powie i chyba najważniejsze czy jest straszny? Wygląd Krugera się zmienił, jest on jakby wyższy , bardziej umięśniony no i moim zdaniem lepiej ubrany. Czarny długi płaszcz, glany, nowy sweterek:), sprawiają , że jest on bardziej mroczny. Reżyser praktycznie zaoszczędził nam debilnych scen związanych z Freddym, takich jakie miały miejsce np. w części szóstej. Mam tu na mysli latającego Freddiego na miotle a la wiedźma czy Fredek grający na komputerze. Wes Craven w tak ciekawy sposób napisał scenariusz, przez co w filmie aktorzy grają niejako samych siebie a mam tu na myśli samego reżysera, Roberta Englunda czy Johna Saxon. Jako ciekawostke mogę podać, że przy scenie pogrzebu gdzie spotykają się aktorzy z I części Koszmaru, Craven chciał poprosić Johnnego Deppa by ten wystąpił w tej krótkiej scenie, ale z względu na wielką popularność aktora, zabrakło mu odwagi i śmiałości by to zrobić. Jednak po jakimś czasie, gdy reżyser i Depp spotkali się przy jakiejś okazji aktor stwierdził że z wielką przyjemnością wystąpił by w tej scenie bez żadnych problemów. Przejdźmy teraz do minusów, których nie jest szczerze powiedziawszy tak wiele w filmie. Najbardziej rażące dla mnie jest zakończenie, jest głupie, robione chyba z braku pomysłu bądź czasu. Uważam że można to było zrobić o wiele lepiej , bardziej krwawo, bardziej inteligentnie po prostu inaczej. Gra aktorska, najwięcej oczekiwałem od głównej aktorki Heather Langenkamp która nie pokazała nic nadzwyczajnego. Natomiast Robert Englund jako Freddy jest rzeczywiście bardziej groźny i mroczny, i za to należą się aktorowi słowa uznania. Również nie można nie zauważyć młodego chłopca który wcielił się w postać synka Heather, Dylana. Jego gra budzi litość, smutek a czasami nawet strach. Niektórzy mogą uznać za wielki minus to, że tak długo czekamy, na Freddiego Krugera by ten pojawił się w filmie. Ja uważam, że czekanie na niego tak długo, sprawia, że film jest ciekawy i co najważniejsze wciągający ( w ogóle wychodzę z założenia że człowiek najbardziej boi się właśnie tego czego nie widzi, co nie jest widzialne dla oka, ale odczuwalne w podświadomości ) ale rzeczywiście Fredzia powinno być trochę więcej."Nowy Koszmar Wesa Cravena" jest filmem ciekawym i na pewno oryginalnym, są w nim błędy, ale w którym filmie ich niema? Dla prawdziwych fanów koszmaru nie będą one miały większego znaczenia. Mimo wszelakich zalet, moim zdaniem film ten plasuje się dopiero na 5 miejscu w porównaniach z pozostałymi częściami "Koszmaru z ulicy Wiązów".Musze jednak na koniec nadmienić że jeśli ktoś nie jest fanem koszmaru i Freddego, może być rozczarowany filmem ale fani już nie może niektórzy.