Twórca może pozwolić sobie na bardzo wiele. Proste obrazy mogą stanowić studium psychiki, która z kolei może być metaforą czegoś jeszcze innego. Można plątać, gmatwać, poetyzować jednak ani na chwile nie należy zapominać, że kręci się film. Rodrigues chyba gdzieś się pogubił serwując widzowi słaby aktorsko, jeszcze gorzej zmontowany koktajl jakiś hermetycznych symboli. Sama idea, na której opiera się scenariusz nie jest zła, jednak jej rozwinięcie i realizacja zupełnie mnie nie przekonują. Ani to kino komercyjne, ani offowe, ani eksperyment artystyczny- chociaż jednocześnie poszczególne kawałki dałoby się osadzić w każdym z tych nurtów. Zabrakło maestrii w przekładzie pomysłu na obrazy. Rzadko oceniam filmy na 3, bo zwyczajnie staram się takich nie oglądać. Tym razem niestety skusiły mnie recenzje.