PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=138211}
5,9 279  ocen
5,9 10 1 279
7,7 3 krytyków
O Fantasma
powrót do forum filmu O Fantasma

Czwarty film w dorobku reżyserskim (a trzeci zupełnie autorski, w którym jest także scenarzystą i montażystą) João Pedro Rodriguesa jest zarazem pierwszym, który zyskał szersze uznanie na świecie. Jego wyrazem są wyróżnienia zdobyte na pomniejszych festiwalach, a przede wszystkim zakwalifikowanie się do konkursu głównego w Wenecji. I nic w tym dziwnego. „O, Fantasma” to z pewnością film wyjątkowy, co nie znaczy wcale, że idealny. Opowiada historię młodego chłopaka Sergio, który pracuje jako śmieciarz. Jest odludkiem, którego jedynym przyjacielem jest pies. Spotyka się z koleżanką z pracy, choć tak naprawdę jest gejem i nie stroni od przypadkowych spotkań seksualnych. Głównym wątkiem filmu jest jego obsesja na punkcie młodego chłopaka. Spotkanie z nim stanie się dla Sergio początkiem procesu, który nazwać można jedynie dehumanizacją.
Film Rodriguesa jest próbą przeniesienia na język kina i obrazów procesów psychicznych zachodzących w przypadku jednostki słabej, niepełnej. Taki właśnie jawi się Sergio. Nie w pełni ukształtowany pozostaje dziki, niemal zwierzęcy. Szczeka, gryzie, ulega popędowym impulsom. Co się dzieje z takim Ja, kiedy zostanie skonfrontowane z Cienie, owym skupiskiem instynktownych, popędowych impulsów. Brak dojrzałości sprawia, że nie potrafi sobie z tymi impulsami poradzić, poddaje się im, zostaje nimi zalany. I tak powoli Sergio z człowieka przekształca się w tytułowy cień. Pragnienie posiadania chłopaka sprawia, że całkowicie się zatraca. Reżyser wymownie pokazuje końcową klęskę, ubierając w czarny obcisły lateksowy strój. Jest w nim tylko czarną plamą o humanoidalnych kształtach i zachowaniu człowieka. Zostaje wyrzucony poza nawias społeczny w sposób jak najbardziej dosłowny, lądując na śmietniku. „O, Fantasma” jest obrazem porażki człowieka w konfrontacji z samym sobą. W tym względzie film mocno skojarzył mi się z „Czarnoksiężnikiem a Archipelagu”, w którym mamy opisany identyczny proces, lecz tym razem zakończony sukcesem.
Film Rodriguesa jest obrazem ciekawym, źródłem dla wielu przemyśleń. Nie jest on jednak filmem prostym w odbiorze. Reżyser do minimum ograniczył dialogi. Słów jest tu niewiele. Dominuje obraz. Obraz jest też głównym problemem „O, Fantasma”. Próba zajrzenia w ludzką psychikę w taki sposób, jak starał się to uczynić reżyser jest przedsięwzięciem niezwykle ambitnym. Rodrigues nie do końca sobie z tym poradził. Mniejsza już o bardziej niż realistyczne sceny seksu (na które mógł sobie pozwolić angażując debiutantów). Problem w tym, że jego film jest miejscami nadmiernie wysilony. Starania o nasycenie obrazu symbolami, metaforami jest czasami zbyt wyraziste, co sprawia wrażenie sztuczności. A to od razu rodzi poczucie oglądania fałszu, przeintelektualizowanej zabawy. Jednak wydaje mi się, że jest to problem wynikający z samego podejścia do tematu. Zamiast bowiem pokazać historię ludzi w taki sposób, by umożliwiała zajrzenie w głąb ludzkiej psychiki, Rodrigues postanowił procesy psychiczne przetłumaczyć na historię ludzi.
„O, Fantasma” zdecydowanie nie jest filmem dla każdego. Na mnie zrobił pozytywne wrażenie, choć do arcydzieł zdecydowanie był go nie zaliczył. Wyżej cenię chociażby jego rywala z Wenecji „Before Night Falls”.