A ona marzy o DVD. Więc wniosek - DVD zapewni ci szczęście (pewnie, Arwena będzie teraz mogła oglądać sobie 4 płytowe wydanie Władcy Pierścieni...).
Główny wątek, który w tym filmie występuje - czyli ten z Randym - akurat najmniej mi się podobał. Był jakiś taki nudny. Zresztą sama postać Randy`ego była taka. No i nie przepadam za Mattem Dillonem.
Najlepsze były te fragmenty z Policjantem i Adwokatem. Z tych można było się pośmiać (biedny detektyw, biedny Carl). Końcówka już jest faktycznie wymyślona, hehe... jak zobaczyłam Paula Reisera w TYM stroju i te jego całe przygotowania, łącznie z ucieczką (plus tekst: "Panie Boże, nie pozwól mi umrzeć w tym stroju"), to było dopiero.
Sama Liv Tyler świetnie pasuje do tej roli, wydaje się (bo taka udaje!) głupiutką lalą, która nie wie gdzie Kanada leży, a jednak spryciara owija sobie wszystkich wokół palca i niecnie wykorzystuje. Sumienia nie ma! ;)
Ale ogólnie film średniawy.