a przecież mogła to być kolejna utrzymana w formie część serii (w której za kwintesencję połączenia napięcia z dynamiką akcji uważam "2"; zresztą w historii całego kina). Albowiem jest ta atmosfera niepokojącego mroku, jest superkamera, a ujęcia podwodne Obcych muszą fascynować. Więc moje gniewne pytanie brzmi: po kiego diabła scenę wsysania Obcego w przestrzeń uczyniono na siłę tak dramatyczną, histeryczną, aż niesmaczną? Czy miało to wzbudzić żal w ludzkich sercach? W moim wzbudziło irytację, a atmosfera grozy rozwiała się bezpowrotnie. Obcy był zawsze i pozostać powinien kosmicznym wcieleniem Zła; istotą emanującą bezlitosnym niszczeniem, p r a w i e niezniszczalnością, obezwładniającą mieszanką inteligencji i bezduszności. A tymczasem kwili jak pacholę, by serca nam współczucie miało ściskać. Obcy to nie skrzat rozwieszający pranie, to prawie robot, to Zło, nawet, jeśli umiera (nieważne w jakich bólach), powinien do końca przerażać, a przynajmniej budzić niepokój, i raczej pełną gniewu satysfakcję z powodu jego agonii, a nie litość. Obcy to najbardziej przerażająca, paraliżująca istota, jaką zrodziła wyobraznia człowieka. I ja sobie nie życzę oglądać jej okazującej słabość. Słabość zostawmy ludziom. Wrzucam "4" do szuflady, z której nawet kurzu nie będę ścierać. Ku zapomnieniu.
Masz rację w 100% Ten biały alien umierał jak jej synek (W sumie to prawda) ale to nie tak miało wyglądać!! W ogóle cały pomysł z żywą Riplej mi się nie podobał, co ona taka niezniszczalna? Mogliby dać wreszcie kogokolwiek innego.
Obcy 4 bez Ripley to nie Obcy....:)
Hehe nieno ja tak myślę....a co do samej Ellen to mi się podobał wątek ponadnaturalnej mocy....przynajmniej rasa ludzka niebyła już taka słaba:/
Bo w sumie jest to trochę denerwujące że w wszystkich filmach o "obcych" mówię ogólnie o kosmitach to człowiek jest taki słaby że aż żal...