Poszczałem się ze śmiechu oczywiście po angielsku - polecam!
http://www.youtube.com/watch?v=SeEvzLsVm54
Chcąc przypomnieć sobie przed Prometeuszem wszystkie części, okazało się, że jedną pominęłam. Ostatnią. Teraz, kiedy w końcu TO zobaczyłam, chyba zaczynam rozumieć dlaczego ominęłam to 15 lat temu. Ja...naprawdę...bardzo lubię sci-fi, ale... eeem...i przepraszam z czego sklonowali Ripley? Z popiołu, który również po niej nie pozostał po spaleniu w gigantycznej kadzi? Toż to nie T-800, choć i on nie powinien wyjść cało z tej płynnej lawy. Boże, jeśli istniejesz - litości. Tak ładnie ją zabili, taki piękny koniec był. A tu...policzek dla Finchera.
Dzięki, sprawdzę :)
I właśnie jestem po Prometeuszu, parę absurdów było, jakże by nie, ale ukoił mój ból po 4. Obcym ;] Nie jest źle.
Cesarka Ellie, samo jej zakażenie - jakim cudem, skoro "larwa", która połknął Charlie była bronią biologiczną, wyhodowana przez tych, którzy chcieli zniszczyć ludzkość - Charliego wykończyła, podobnie jak to, co wyszło z tej mazi i wykończyło Fifielda i Millburna, ale Ellie nagle wyhodowała formę pośrednią obcego,składająca jaja? Bo co? Przecież to nie była ciąża, była w brzuchu jak u wszystkich innych używanych jako inkubatory. Poza tym dopytywanie kapitana o pozycje ludzi w jaskini, kiedy miał je na planie makiety, migające, razem z tymi czerwonymi (te widział, a tamtych już nie). No i samo pękające DNA na początku i formowanie się na nowo, i w zarodek. Generalnie kupa śmiechu, ale jak mówię - film i tak nie jest zły. Dobre efekty i mieści się kanonie bzdur filmowych sci-fi. Może za 70 lat rozcinanie powłok brzusznych faktycznie będzie trwało 50 sekund a do zszycia będzie tylko skóra, bez wszystkich warstw ściany macicy, mięśni i reszty :D I będzie można po tym od razu biegać...w sumie - nie obrażę się ;]