Na pewno jest to udany portret Rosji lat 80-tych (o dziwo nie przez Rosjan stworzony) oraz mechanizmów rządzących polityką, dla której ważniejsze jest dobro partii niż dobro obywatela. Dopiero na drugim miejscu jest to historia mordercy. Film nie wychodzi poza ramy tego typu opowieści, ale zdecydowanie warto obejrzeć go dla wyjątkowo dobrej obsady - przede wszystkim rzuca się w oczy świetny Stephen Rea.
Pomimo tego, ze "Obywatel X" nie jest filmem doskonałym i ma swoje wady, jest to jeden z najbardziej udanych obrazów przedstawiających, wbrew pozorom, trudny temat seryjnego mordercy. Zwłaszcza robi wrażenie jeśli wziąć pod uwagę, że film powstał dla telewizji. Dobre, ale zdecydowanie nie rozrywkowe, kino.