Świetna muza, komiczne stroje, Adam Sandler + Billy Idol i nic więcej nie trzeba.
Zgadzam się ;) Akcja tocząca się w latach 80-tych, to strzał w dziesiątkę. Za każdym razem, gdy oglądam nie mogę powstrzymać się od śmiechu, gdy załamany rozstaniem główny bohater śpiewa na scenie piosenkę "Celebrate". Kapitalne!
Dokładnie tak! Kiedy mam doła, to włączam sobie ten filmik! Adam Sandler i muza Billy Idola tostrzał w 10!
P.S. Na moim weselu na 100% musi być "Celebrate"!!!
do nie wkur******** komedi rom. dorzucam jeszcze 'dzień świstaka' ; D kto nie oglądał - polecam.
Lata 80 były o niebo lepsze od tych teraz. Dla mnie film jest średni. Bardzo średni.
Nom, chyba na zachodzie i to jeszcze bardziej w filmach.
Bo raczej nie u nas, np. raz mój staruszek po strajku przyszedł do domu zbity na kwaśne jabłko przez ZOMOli. Stan wojenny i ogólna, komunistyczna szara syfoza to rzeczy, o których wolę nie pamiętać. Jedyne, co było o wiele lepsze niż teraz, to muzyka. No i ludzie byli jacyś bardziej spoko, zupełnie inni, niż to bydło, co wyrasta z pokolenia urodzonego po 90 roku.
"bydło, co wyrasta z pokolenia urodzonego po 90 roku."
Znalazł się przykład inteligenta z pokolenia lat 70...
mnie osobiście rozwaliła fryzura Sandlera i zbiorowa scena "no way" w samolocie, ten filmik to absolutne mistrzostwo!
Fryzury, ubiory w stylu Miami Vice, rękawiczka MJ, muzyka....nostalgia nostalgią, ale tu było dużo satyry na tamten okres.
Jasne, ale w taki sympatyczny sposób, przynajmniej dla mnie ;). Trochę też nabijali się w ten sposób z wspólczesnych nam, nie sądzisz? Tzn z dzieciaków, które dzisiaj robią wszystko, co modne nawet gdy wygląda to głupkowato ;).