ja ten film obejrzalem pierwszy raz na Ale Kino zupelnie przypadkowo...wlaczylem Tv i wlasnie sie zaczynal... i pierwsza rzecz ktora mnie powalila to rewelacyjna muzyka Hansa Zimmera...taka jazzująco-chilloutująca ;). Utwor Buddy Grooves bomba!!! A potem zobaczylem, ze rezyserem jest Mike Nichols...a byl to okres mojej wielkiej fascynacji miniserialem HBO Angels In America(!!!) wiec obejrzalem i nie zawiodlem sie. Harrison Ford, ktorego baaaaaaaaardzo lubie zagral tutaj calkiem przecietnie...tzn nie zagral jakos tragicznie, ale on juz zostal przez kino na tyle zaszufladkowany, ze nie pasuje mi do takiej roli...choc milo bylo zobaczyc go w tak odmiennej kreacji :)