Typowe zagranie scenarzysty-pokazanie ludzkiej małości, w jak najbrutalniejszej postaci. Jedni nazywają to "ambitnym kinem", inni filmem z przesłaniem, a ja po prostu nazwe go- ukazaniem ludzkiego bytu, jako zgniłe jabłko.
5/10- na więcej nie zasługuje. A film o niebo lepszy (ciekawszy i sensowniej ukazujący ludzką pychę), to np. "Koneser" :), "Prestiż" również. Tylko że tam wam reżyser nie podpowie że "najbardziej doceniamy to, co utraciliśmy".
Racja, film jest płytki, same dialogi już to pokazują, film Paulo Coelho po prostu. Dodatkowo rozwalił mnie fakt, że szukał nie wiadomo gdzie krwi grupy AB do transfuzji, a przecież takiej osobie można "podać" każdą krew, gorzej z 0, aż smutno przez takie pomyłki.
Zgoda. Pierwsze 40 minut filmu zapowiada się ciekawie, ale później z minuty na minutę jest coraz nudniej i dziwaczniej. Brakuje tutaj czegoś więcej. Ogólnie film zawodzi, mimo dobrej obsady aktorskiej. Nie umywa się do "Magnolii" czy "Godzin".