absolutna rewelacja - pośród całego tego oscarowego szlamu przez który przyszło mi się ostatnio przekopywać - troszkę wzorem Memento czy Pięknego Umysłu sprawia, iż nieustannie wytrącani z kontekstu, pozbawieni kontroli, przeżuwani, wypluwani i zdezorientowani lądujemy bez pardonu w samym centrum podstępnego, posępnego i metodycznie postępującego zmysłów pomięszania..
w warunkach rzuconego czaru, dodajmy, o ile wspomniane wyżej filmy - mocno podrasowane i usensacyjnione do tego kinowymi prawidłami gatunkowego filmu hollywoodzkiego - tworząc własne odpowiedniki odchyleń i rozminięć psychicznych dotykały anomalii dosyć osobliwych - jednak takich, z którymi mierzyć się muszą wyłącznie nieliczni - Father, niejako sprowadzając na ziemię dryfujące gdzieśtam na odległych orbitach zubenel genubi kosmiczne scenariusze charliego kaufmana, pilnuje rdzenia, blisko jest korzenia, chwyta za serce i trzyma, trzyma, trzyma, ściska, dusi i nie chcę puścić ocierając się o rzeczy, z którymi prędzej czy później będzie miał do czynienia każdy (to bardziej niż pewne, jeśli nie w kontekście osób najbliższych to w kontekście samego siebie)