Film typowo rodzinny, z domieszką jakieś gorętszej fabuły. Miejscami nudzący. Słabo pamietam ową historię Olivera, więc z miłą chęcią zasiadłam do seansu. Tylko problem w tym, że cały okres trwania filmu czekałam, aż zaczną się przygody samego Olivera. Czuję się nie pocieszona. Niby film o przygodach chłopca z tytułu, a z drugiej jakby o osobach, które stanęły mu na drodze. Brak jakichkolwiek wewnętrznych przeżyć tego dziecka, jakichkolwiek emocji. On tylko stoi jak bydle, chodzi jak bydle, płacze jak bydle... A na około niego dzieje się jakas akcja. Miejscami miałam wrażenie, że postać głowna to tak na prawdę postać poboczna, jedynie wplątana w tę opowiastkę o Londyńskim półświatku... Nawet za bardzo nie ma co chwalić, no chyba poza scenerią. Pięknie oddany starodawny Londyn. Klimat - tez jakiś istnieje, ale i tak w tym wszystkim czegoś brakuje. Polecam, ale tylko w chwili, gdy nie mamy pod ręką nic ciekawszego, bo w tym filmie ciekawy jest tylko tytuł.