mam bardzo wielką prośbę do osób, które czytały opowieści z narnii (najlepiej ze zrozumieniem) i zobaczą film. chodzi o to, że chcę się dowiedzieć czy "podróż wędrowca do świtu" jest ekranizacją książki czy szaleństwem reżysera, który widział książkę tylko na wystawie w sklepie.
pozdrawiam :)
Rozmawiałem ze znajomym, któy czytał jako dzieciak te ksiązki i powiedział, że film zabił wszystko, co unikalne w książkach... Sam jakoś nie mogę się wziąć do tych ksiażek...
Czy robi większą różnicę, czy jest to wariacja, czy też wierna adaptacja, skoro i tak wewnętrznych przeżyć bohaterów, które są najmocniejszą stroną cyklu, w filmie nie da się odtworzyć? Po obejrzeniu zwiastuna, mówię pas!
mi robi różnicę. książki są mistrzostwem (dla mnie) i wiem, że film nie jest w stanie oddać tego, co tworzy się w głowie podczas czytania. ale mimo wszystko chciałbym zobaczyć to oczami, a nie tylko oczami wyobraźni (nawet jeśli braknie tej 'głębi'). ale jeśli to ma być jakaś bzdura, w której twórca filmu wciska bzdety z kosmosu (np. idiotyczny romans), to wolę sobie darować. zbyt dużym sentymentem darzę niektóre książki żeby patrzenie na partactwo było bezbolesne. lepiej se obejrze rambo.
no oczywicie czytałam i z całą pewnością mówię, iż jest to na podstawie książki. Jednakże częśc bodajże 4 jest jakby"początkiem całego cyklu Narni."
Agatix001 - mówisz o szóstej części. To ona jest pierwsza i opisuje stworzenie Narnii.
Mam wrażenie, że przynajmniej co poniektórzy z was, próbują oszukać sami siebie. Przecież już na pierwszy rzut oka widać, że są to dwa całkowicie odmienne produkty. Książka reprezentuje sobą świat wartości i głębokie przesłanie, które jest immanentną cechą twórczości C.S.L. , a film w aspekcie przekazywanej treści, jest wyłącznie nędzną książki imitacją. Fabuła zostaje spłaszczona, a wątki tak pomieszane i uzupełnione, by w rezultacie podkręcić tempo akcji. a widza zahipnotyzować, tak, by błogiej bezmyślności, mógł obraz skonsumować. Jeszcze by, bidula, dostał od myślenia niestrawności. Wybierajmy świadomie i tyle!