@PawelKora, biorąc pod uwagę niedawne informacje z oficjalnych stron Narnii, naprawdę nie ma co liczyć na rychłą następną ekranizację... Aż smutno się robi, ale taka prawda.
A prawda niestety w wielu przypadkach, jeśli nie w większości, jest nieprzyjemna. Wiem coś o tym. Kiedyczłowiek spojrzy prawdzie w oczy rozumie, że jest taki kruchy i wątły...
tak, każdy by tego chciał. Nadal mam nadzieję, że jeszcze kiedyś powstaną pozostałe części :) Szkoda, że to na razie taki odległy termin. Jednak powrót do Narnii (w kinie ;p) będzie wspaniałym przeżyciem po tylu latach "rozłąki" :)
Oj tam, marudzisz... pamiętasz poprzednią ekranizację? Ja wracając do Narnii po tylu latach wciąż się świetnie bawiłem... 
A kilka dni temu zrobiłem sobie maraton... tylko tym razem wyłączyłem dubbing ;)...
Też swego czasu robiłem maratony nagranych odcinków seriali. Teraz nie mam ochoty poświęcac na nie czasu.
Człowiekowi potrzeba nieco rozrywki. 
Chciałabym kiedyś wybrać się na maraton LotR, jeśli będzie ;] może zrobią przed "Hobbitem"? byłoby świetnie.
Możliwe, że puszczą... Ale to wątpliwe. Maratonu filmów to nigdny nie robiłem. I tak zawsze kiedy cos ogladam, przyjemność miesza się z poczuciem straconego czasu...
Jeśli będziesz zajmował się jedynie swoimi obowiązkami, to długo nie pociągniesz. Nie zrozum mnie źle, ale człowiek powinien umieć dzielić czas na obowiązki i rozrywkę. Więc wrzuć czasem na luz ;)
Wolę nie dawać sobie zbyt wiele luzu. to powoduje, że potem cięzko się skupić na obowiązkach. Lepiej zajmowac się obowiązkami, a rozrywka to rzecz najmniej istotna. Choć przyznam, że cięzko jest to wcielać w życie... A imprezowy styl życia, to samobojstwo...
Ależ nie miałam na myśli żadnego "imprezowego stylu życia"! Nie od razu tak ;) Przecież rozrywka nie musi równać się imprezie... Ja sama też takiego życia nie prowadzę, a jakoś żyję. Miałam na myśli po prostu zajęcie się czymś, co się lubi.
Dla mnie szczyt rozrywki to jest króciutki rzut okiem na coś do przeczytania dla przyjemności i ewentualnie odcinek serialu, ktory kiedys lubilem ogladać. Przykładowo "Ostrego dyżuru". Ostatnio źle zrobiłem, że sobie popuściłem. Zamiast czytać lektury, nie mogłem się oprzeć broszurze na temat języków celtyckich na Wyspach Brytyjskich.
Życie jest za krótkie żeby je marnować jedynie na nudne obowiązki ;) Inaczej wtedy człowiek na starość jest taki zgorzkniały i nic go nie cieszy... Nic przyjemnego.
Ale poczucie, że się zmarnowało życie na przyjemnościach, jest znacznie gorsze... Jka patrzę na ludzi sukcesu, to oni zapłacili taką cenę właśnie. To dobra cena, bo przynajmniej nie niszczą tego co mają. Ja sam nie jestem tytanem pracy... Ale wolę odmowić sobie przyjemności, niż potem mieć sobie za złe, że dla niej poświęciłem obowiązki.
Nadal chyba mnie nie rozumiesz ;P Nie chodzi mi o to, żeby poświęcać życie na same przyjemności. To też nie jest dobre i z tym się zgodzę. Po prostu aby mieć czas na rzeczy ważne i mniej ważne. 
Ale lepiej skończmy ten wątek.
Dobrze. Więc powiem, co ostatnio przeczytałem, bo akurat znalazłem czas. Czytałem na temat jezyków celtyckich w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Obecnie trwają zabiegi, aby zachować te języki. Ale ja sukcesu nie wróżę. Angielski z łatwością je pokona. Nie wiem czy wszystkie, ale irlandzki ma odmianę przez przypadki. Z tego powodu większość Irlandczyków i Walijczyków będzie używać angielskiego. Pociecha w tym, że są dostępne teksty, więc będzie mozliwa ich nauka jako przedmiotów akademickich. 
A oto parę celtyckich nazw własnych: 
Cymru - Walia 
Eire - Irlandia 
Alba - Szkocja.
Jak łacina, nie jest urzędowy, więc coraz mniej osób będzie się nim posługiwało. Zostanie wyparty przez angielski. Tak to jest z językami, jedne zamierają, inne powstają. Zresztą nie interesuję się językoznawstwem ;p
Co do wymienionych języków, to one mają status języka oficjalnego i są używane w dokumentach. W Walii masz dwujęzycznie: po angielsku i po walijsku. W Irlandii irlandzki ma status pierwszego języka urzędowego.W północnje Szkocji, gdzie mówia po gaelicku działają szkoły i uniwersytet wspierane ze środków państwowych. 
A zamieranie języków wynika z tego, że ludzie przestają widzieć potrzebę używania go. Aczkowliek w przypadku irlandzkiego, to było inaczej. Irl;andzki został wyparty poprzez darmową i obowiąkową edukację wprowadzoną przez rząd Zjednoczonego Królestwa w XIX wieku bodajże.
NIe ma jednego celtyckiego języka. Są języki celtyckie. 
Już mówiłem jak było w przypadku irlandzkiego. Teraz przedstawię krótką historię gaelickiego, czyli języka celtyckich Szkotów. Do połowy średnioweicza był to jezyk Szkocji. Potem, za sprawą jednej z królowych zaczeło się przyjmowanie języka angielskiego, używanego na terenach zwanych Lallans. Gaelicki ma swoje korzenie w języku Celtów irlandzkich, którzy we wczesnym średnioweczu osiedlili się w Szkocji i załozyli królestwo Dal Riata - jeden z zalążków przyszłego królestwa Szkocji. 
O ile irlandzki został wyparty za sprawą Brytyjczyków, o tyle gaelicki został sukcesywnie zastępowany przez angielski na długo przed powstaniem Zjednoczonego Królestwa. Ten szkocki dialekt nazywany bywa "scots". 
Dun Eidann - Edynburg 
Glaschu - Glasgow 
Ard choille - lesiste wzgórze 
ruadh - rudy 
Eirinn - Irlandia 
Sasainn - Anglia 
a'Chuimrigh - Walia 
Lunnainn - Londyn
Możliwe. Zresztą jak teraz przypominam sobie tolkienowskie nazwy, to doszedłem do wniosku, że język numenoryjczyków miał być zainspirowany językami celtyckimi: Minas Anor, Minas Tirith, Amon Sul... To celtycko brzmiące nazwy. 
A tak w ogóle to ostanio udało mi sie znaleźć transkrypcję irlandzkiej nazwy Dublina. Brzmi ona Baile Atha Cliath. Tos ię wymawia beli ahe klieh.
Cóż, Tolkien pisząc swoje dzieła korzystał z różnych źródeł, języków i innych rzeczy, więc nic dziwnego
Wiem, że znał dawne języki wysp brytyjskich oraz staroislandzki i fiński. Ponadto wyniesioną ze szkoły łacinę i grekę. 
A w ogole to podobno dzisiaj dziesiąta rocznica premiery "Władcy pierścieni"...
No to masz kilka wyrazów z fińskiego i mitologii fińskiej: 
Jumala - Bóg 
Hongatar - bogini matka 
saarva - wydra 
Hoyheneuko - macierz rodu dzikiego ptactwa 
Tapiola - las 
Tapiotar - lesna nimfa 
Loaus - lesny duch opikun renów i łosi 
palvo - wędzone mięso 
natti - foka pospolita
W Kalevali jest jeden gość o imieniu Joukahainen, ciekawie to brzmi heh.. Fajne niektóre nazwy, ładne brzmienie mają wg mnie, zwłaszcza że wcześniej nie miałam styku z fińskim, a tą mitologią to w ogóle.
nie czytałem "Kalevali", ale wiem że jest tam brodaty czarodziej, będący pierwowzorem Gandalfa. Czy to nie on?
Tak, chodzi o Vainamoinena. Na początku jakoś wcale nie kojarzył mi się z Gandalfem, dopiero z czasem. Teraz jestem przy 10 runie, z 50. A jak Gandalf, leciał już na orle :) Natomiast ta Kalevala bardzo przypomina mi "Silmarillion", podobny klimat.
Dzisiaj zacząłem czytać "Kalevalę". Późno skończylem czytanie innych rzeczy, więc zdążyłem na razie przeczytałem tylko pierwszą runę. Narodziny Vainamoinena. Nie wiem, kiedy do tego wócę, ale zapowiada się ciekawa lektura.
Może poszerzę okienka, o. 
 
Jest już zwiastun "Hobbita"! Genialny! I pomyśleć, że jeszcze rok czekać na film... :(
Czy genialny, to nie wiem... Ale zaniepokoił mnie jeden moment w tym zwiastunie: Gandalf rozmawiający z Galadrielą...
Tak, to jedyne co mnie nieco martwi, ale mam nadzieję, że to nie będzie to o czym myślę... Nie, na pewno nie. :)