PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=283651}
6,9 16 tys. ocen
6,9 10 1 15507
6,4 7 krytyków
Opowieści z Ziemiomorza
powrót do forum filmu Opowieści z Ziemiomorza

No właśnie, ta popularność jest znikoma, nawet wśród wielbicieli fantasy. To bardzo smutne, gdyż książki Le Guin wcale nie odstają tak dużo od książek Tolkiena, a Tolkiena przecież znają wszyscy. Tym bardziej powinno w Polsce się zwrócić uwagę na jej książki, z powodu wybitnego tłumaczenia Barańczaka.
Może ten brak zainteresowania Ziemiomorzem wiąże się z tym, że nie było jeszcze na tyle głośnej adaptacji, jak w przypadku Tolkiena. Może po prostu Polakom nie chce się szukać.
Osobiście polecam cały cykl o Ziemiomorzu, jest to naprawdę literatura z najwyższej półki i mam nadzieje, że kiedyś zyska tu rozgłos, godny, poziomu, który reprezentuje.

sarumojad

Problem polega na tym,że le Guin próżno szukać w bibliotekach i większości księgarń. Bardzo jestem zainteresowana jej twórczością, ale nigdzie nie mogłam dostać jej książek.

royo_lilith

Jej książki są w empikach; szukaj tam...

royo_lilith

Są w empiku ale drogo. Taniej można znaleźć nowe, używane na allegro. Jeżeli kupuje się więcej wychodzi taniej niż w empiku, czy tradycyjnej księgarni. Polecam

adrian1987

O kurde! Przecież Ziemiomorze jest znane wśród starej gwardii fantastyki równie dobrze jak Tolkien, a teraz w empikach zdobyć cykl Le Guin nie trudno. Mało znany?! Pewnie wśród dzieciarni co zna tylko Trudi Canavany itp. "klasyki".

Iselor

Półki Empików pęcznieją od klasyki. Ziemiomorze można kupić teraz w dwóch wydaniach. No i wziąłem oba.

grzegorz_cholewa

Zobacz kiedy pisałem post :)

Iselor

No, teraz nie ma problemu.

sarumojad

Trudno dostępna? Dla chcącego nic trudnego.
Większość jej pozycji znalazłem w jednej jedynej bibliotece w moim mieście, oferującej troszkę większy wybór fantastyki i sf niż inne. No dobra- można powiedzieć, że duże miasta do co innego, bo dużo w nich bibliotek. Z reguły "zwykłe" biblioteki olewają fantastykę cienkim sikiem, stawiając na półkach śmierdzące pleśnią i kilkudziesięcioletnim kurzem pozycje Lema, Aassimova i jakieś mierne amerykańskie opowiastki. No i parę egzemplarzy low-low fantasy typu Conan i inni barbarzyńcy. Może kluby miłośników fantastyki z całej polski powinny jakąś akcję zorganizować, żeby uwidocznić ten problem ślepemu aparatowi biurokratycznemu i nie nadążającym za trendami urzędasom, którzy wszystkim najchętniej wciskaliby Krzyżaków, Pana Tateusza, Hamleta, przemieszane z tonami romansideł, "kryminałów" Daniel Steele i pseudo-fantasy-romansów Margit Sandemo (swoją drogą jak się z ciekawości wczytałem, to pierwsze 20 tomów mimo pewnej naiwności i niekonsekwencji w budowie świata - całkiem całkiem).

Empiki drogie, bo jeszcze zawyżają marżę, poza tym takie starocie - do tego klasyki - powinny być dostępne za darmo. Tym czasem biblioteki wystawiają np. nową trylogię Sapkowskiego mimo jej potwornej ceny w Empikach - wciąż olewając książki których premier nikt już nie pamięta.
Szukajcie w komisach z książkami, na targowiskach gdzie czasem wystawiają szmiry - przykre, ale w takich miejscach idzie te pozycje wyszarpać z popiołu za góra 5zł, bo handlujący nimi zwykle nie czytują i wartość książki oceniają po grubości, nowości, odległości od premiery, naiwności odsprzedającego i tego "jaki gatunek im najlepiej schodzi" - tu niestety również - o zgrozo, polacy, co wy czytaice?! - romansidła/kryminały.

Ktoś polecił Allegro i ma rację. Jest jeszcze eBay i twory typu Gumtree. Są grupy dyskusyjne i fora na których czytelnicy wymieniają się posiadanymi pozycjami. Nie namawiam nikogo do rozpowszechniania skanów, bo to raczej wbrew prawom autorskim, ale czasem idzie się wymienić pozycjami drogą pocztową.

Namawiam też starych wyjadaczy, trzymających zakurzone, dawno nie czytane egzemplarze takich klasyków jak LeGuin, lub cokolwiek uznacie za warte poznania - podzielcie się. Przeczytaliście pewnie -naście, -dziesiąt razy... albo raz i leży. Biblioteki z otwartymi ramionami przyjmą stare pozycje, których brakuje im na półkach, a młodzi szukający czego innego niż twory Fabryki Słów czy Mag/Wizard's of the Coast promujących raczej gry niż dobrą literaturą, szukający klasyki i sięgający korzeni - będą w stanie ich sięgnąć. Odkryć fantastykę od podstaw. To piękne uczucie - zaczynałem od Conanówi i szmirek Lustbadera. Znajomy rodziców podsunął mi Hobbita i zakochałem się w Tolkienie. Władca, Silmarillion, wariacje na ten temat i kontynuacje syna i następców. Zainteresowałem się polską fantastyką - Sapkowski pożyczony od kolegi zapalił mi serce do rodzimej twórczości. Capnąłem instynktownie Lema - wiem - inna bajka - którego w szkole nienawidziłem, bo nie rozumiałem. Ostatnio miałem okazję dzięki komuś kto oddał swoje starocie bibliotece, przeczytać trylogię Żuławskiego o kolonizacji księżyca przez ziemian... napisaną w 1910 roku! Uderzyło mnie wizjonerstwo tego człowieka. Opisał nawet problemy genetyczne przez mnożenie się ludzi o bliskim stopniu pokrewieństwa, opisał upadek obyczajów nieuchronny w odcięciu od Ziemi...
Odkrywanie fantastyki i literatury w ogóle jest świetnym doświadczeniem, wiedzie na nowe ścieżki, otwiera światopoglądy, poszerza horyzonty. Dzielcie się, bo warto. Ktoś Wam też kiedyś na pewno zaszczepił zainteresowanie lub miłość to tej formy sztuki. Przekażcie dalej. Niech młodzi nie widzą fantastyki tylko w Zmierzchu i Harrym Potterze, tak samo jak w naszym kraju postrzega się anime/manga, jako Pokemony i Dragon Ball. Mało kto oprócz miłośników tego komiksu/animacji, zobaczy coś poza mainstreamem i papką dla niewiadomego odbiorcy i dostrzeże poetyckość w Zamku Hauru na przykład. Albo w Grobowcu Świetlików.

Sorry jeśli za bardzo zjechałem z tematu, ale mnie tknęło i musiałem napisać. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Lord_Destroyer

Racja, racja. Fantastyka ogólnie jest trochę dyskryminowana. Nawet wśród polonistów, którzy uznają ją z infantylną. Np. Moją lekturą w tym roku jest właśnie 'Czarnoksiężnik z Archipelagu' i pani polonistka stwierdziła, że jej osobiście się to nie specjalnie podoba. Za to z namiętnością podchodziła do takich lektur jak 'Zemsta'. To mówi samo za siebie. Bardziej fascynujące są porachunki zgorzkniałej szlachty polskiej, niż nowe, wspaniałe światy, lejące się tym, czego nam może nigdy nie być dane zobaczyć i cała dusza wszechświata w pigułce.
Nie zgodzę się tylko co do postrzegania Harry'ego Pottera jako fantastki przy Zmierzchu. Mnie Harry Potter właśnie wychował i zachęcił do poznawania innych magicznych światów. Jest to- sprawa jasna, żadna fantastka na miarę Le Guin, ale w uroczy sposób oprowadza nowicjuszy po świcie magii.

Jeszcze co do dostępności książek Le Guin- są w każdym większym empiku, ale jak mówili przedmówcy- drogo. W bibliotekach rzadko można je dostać, ale proponuję poszukać na allegro. Kupiłam tam dwa tomy w stanie nieużywanym w cenie 15 zł

sarumojad

Cieszę się, że przedstawiciel młodszego pokolenia wychowany na HP jednak dostrzega wagę i wartość starszych pozycji, przez niektórych uznawanych za nudne. Oczywiście - jako zachęta/wabik dla młodych i nieobeznanych ta seria to bardzo fajna rzecz - jak napisałem, jestem zachwycony tym, że ekranizacja naprowadziła tak wiele młodych ludzi na literaturę - nie tylko fantastyczną, ale wogóle zainteresowała książkami, skutecznie obrzydzonymi przez szkołę. I to ekranizacja nastawiona w 100% na zysk z dochodów filmowych i szeroko zakrojonych okołofilmowych (od nowo wydawanych przedruków z "updatem" okładki i podśrubowaną ceną, przez planszowe czy karciane gry fabularne - tu akurat duży plus, bo mogą zachęcić i do tej formyr rozrywki "bez prądu" - po takie cuda jak casualowe gry komputerowe - zwykłe i w świecie LEGO, no i oczywista sprawa - zabawki.) Wiem, że sprawa ma się podobnie z klasykiem i jednym z ojców współczesnej fantastyki - Tolkienem i ekranizacją jego powieści, ale tu moje zdziwienie mniejsze, bo po pierwsze autor i jego dzieła są tu lepiej znane, po drugie weszły już do kanonu fantastyki i na widowni dzieciaki będące w kinie na nowym filmie - podobno na podstawie dobrej książki - mieszały się z "dziadkami" napalonymi na dawno wyczekiwaną ekranizację ich ukochanej powieści.
W przypadku Harryego sprawa miała się o tyle inaczej, że przede wszystkim targetem są dzieci i młodzież, czyli połowa tego co na Władcy, poza tym o ile ten cykl jest dobrze znany i przyjęty w Wielkiej Brytanii, to u nas nagłośniono jego istnienie dopiero w czasie ekranizacji. Brytyjskie dzieci znały już Harrego, polskie niekoniecznie, ze wskazaniem na nie.

Mam ogromną nadzieję, że podobną rolę w "wabieniu" młodego narybku do tej cudownej części literatury spełni ekranizacja Hobbita. W końcu to opowiadanie dla dzieci, z takim zamierzeniem napisane, a jednak jest magicznym ogniwem łączącym bardzo poważny Silmarillion, właściwie opis innego świata z jego mitologią i religią, z bardziej już rozrywkowym cyklem Władcy Pierścieni. Pójdą na to również stare wygi jak ja, bo albo zaczynali od tej książki, albo zapoznali się z nią w trakcie poznawania literatury około-Władcowej;), przez młodszych widzów, którzy świat Tolkiena poznali z ekranu, nie z kartek, po - mam nadzieję - dzieci właśnie. Liczę na mądrość ich rodziców...
Na pewno ta ekranizacja przysłużyłaby się krzewieniu fantastyki bardziej, niż wpisanie książki na listę lektur :)

ocenił(a) film na 8
Lord_Destroyer

Również zaczekuję się na Hobbita. I również uważam, że wpisywanie fantastyki na listę lektur to bzdura. ''Czarnoksiężnik... '' np to książką do której czuję ogromne przywiązanie. Tą (moim zdaniem) najlepsza pozycję Le Guin odebrałam bardzo osobliwie i serce misie kraja na myśl, że będzie mi ją interpretował podręcznik w swój pusty sposób. Skutecznie też zniechęci do niej rówieśników.

ocenił(a) film na 8
sarumojad

Wlasnie zauwazylem, ze moj sporo mlodszy brat ma w 1 klasie gimnazjum przeczytac "Czarnoksieznika...". I pewnie chetnie by to zrobil ale jak zobaczyl, ze ma w spisie lektur to odlozyl ksiazke na polke. Jego koledzy prawie nie czytaja, tylko jesli musza.

P.S. Moja ulubiona ksiazka z Ziemiomorzem w tle jest "Najdalszy brzeg".
P.S.2 - Dosc tanio ksiazki mozna dostac w Selkarze. Nowe wydanie, z 2011.

ocenił(a) film na 7
Lord_Destroyer

dear Lord, co zrobić kiedy to właśnie Steel idzie jak ciepłe bułeczki, a np. Kres stoi sobie nie niepokojony nawet przez "fanów" fantastyki. Idzie Sapkowski, bo "wielkim pisarzem jest" (wiedźmin oczywiście, przecież nie trylogia husycka) tyle że po odfajkowaniu tej "lektury obowiązkowej" kończy się zainteresowanie tematem , idzie czasem masówka z " Ambera " która zalała rynek fantasy w latach 90' a teraz w formie darów zalewa biblioteki, ale jak uzupełnić stare serie, skoro nikt ich nie wznawia? i w gruncie rzeczy po co? Dziwi mnie to co piszecie, bo właśnie Le Guin, jak wynika z moich obserwacji "ma wzięcie" choć może akurat nie "Ziemiomorze". Żeby zaś nie było, że tylko marudzę, jaki jest problem w np. założeniu klubu Fantasy/SF przy waszych bibliotekach? gwarantuję że 90% dyrektorek (lub dyrektorów) posika się ze szczęścia na taką propozycję, bo rozszerzanie działalności to teraz element przetrwania, a korzyści mogą być spore, przede wszystkim poprzez wpływ na zakup, ale i jakąś (bez jaj - niewielką ale zawsze) kasę wyduszoną od miasta/gminy na działalność...

ocenił(a) film na 8
Robert__79

Tyle, że inne pozycje Le Guin (poza Ziemiomorzem tj) są moim przynajmniej skromnym zdaniem są niewiele warte. O ile w fantastyce odkrywa zupełnie nowe aranżacje, pokazuje w niej coś odmiennego, to w sci-fi nie ma żadnej sensacji.

ocenił(a) film na 5
sarumojad

Niech ci wybaczone zostanie, bo nie wiesz co mówisz, fantasy z fantastyką ci się chyba pomyliły, wszak sf (sci-fi) to też fantastyka i bądźmy szczerzy, słabo chyba znasz twórczość LeGuin że takie rzeczy wypisujesz. Choć po prawdzie to nie dziwię się twoim plebejskim gustom, czego bowiem można oczekiwać od osoby która pisze "moim przynajmniej skromnym zdaniem" zamiast "przynajmniej moim skromnym zdaniem"... Tyle w temacie

ocenił(a) film na 5
sarumojad

Niech ci wybaczone zostanie, bo nie wiesz co mówisz, fantasy z fantastyką ci się chyba pomyliły, wszak sf (sci-fi) to też fantastyka i bądźmy szczerzy, słabo chyba znasz twórczość LeGuin że takie rzeczy wypisujesz. Choć po prawdzie to nie dziwię się twoim plebejskim gustom, czego bowiem można oczekiwać od osoby która pisze "moim przynajmniej skromnym zdaniem" zamiast "przynajmniej moim skromnym zdaniem"... Tyle w temacie

ocenił(a) film na 8
khonsu

Przyznaję rację, mój błąd- fantastyka to również sci-fi.
Pozycji Le Guin z sci-fi przeczytałam niewiele. Abo dwie tylko. I na podstawie tych dwóch mogę stwierdzić, że wolę jej twórczość w fantasy. I nie będę Ci tłumaczyć dlaczego, bo oczywiste sci-fi Le Guin również są dobre, ale w tym przypadku to jest kwestia tylko mego wielce plebejskiego gustu, który z przyjemnością większą zgłębia to co baśniowe. Tyle w temacie.
Dodam, że żałosne z Twojej strony jest wypominanie czegoś takiego jak szyk zdania i tego jakim trzeba byc idiotą, by napisać 'przynajmniej' w złym dla nijakiego khonsu miejscu.

Robert__79

Dzieki za przypomnienie o Kresie. Kiedys (za namową sarszych znajomych ) przebrnelam przez serce gór ale północnej granicy nie dałam juz rady. Do Tolkiena podchodziłam dwa razy wiec do Kresa tez trzeba chyba dorosnac... Co do pottera to bardzo dobra zacheta do czytania - ogolnie - ksiazek, dla kazdego, niezaleznie od wieku (w jednym czasie czytalam ja, 2 siostry i mama). A sapkowski, przynajmniej wg mnie, mistrzowsko napisal sage o wiedzminie (bede sie klocic z kazdym kto uwaza inaczej), a zaczelam go czytac tylko dzieki grze i przypadkowi. Co do T. Canavan - jest bardzo przyjemna, chociaz droga nawet na allegro;/