Film schematyczny do bólu. W dodatku, to schemat powtarzający się w każdym filmie od kilku już dobrych lat. Źli biali, dobrzy czarni i silna niezależna kobieta w roli głównej (z kotem lub bez) pragnąca zemsty na tych (to oczywiście biali) którzy skrzywdzili ją oraz jej rodzinę. Poza tym, to nie żaden horror tylko kiepskawy westernik, a ostatnie 10 minut tego "wiekopomnego dzieła", to czystej wody debilizm. Można obejrzeć i zapomnieć lub... po prost sobie darować. Żadna strata.