Film ponoć ma obrazować całą historię z obiektywnego punktu, nie sugerując widzowi czy Amanda Knox jest winna czy też nie. Jednak jak się dowiedziałem, większość aktorów zgromadzonych na planie, w tym Hayden Panettiere, wierzą, że Knox jest w istocie niewinna, a cała historia tragiczna.
Jest ktoś kto chciałby podyskutować o tej sprawie? Moje zdanie, od kiedy zapoznałem się z dowodami, jest takie, że zarówno Amanda Knox jak i Raffaele Sollecito są niewinni. Chętnie podyskutuję.
Mnie wydaje się, podkreślam wydaje, bo znowu ktoś powie że pałam atawistyczną żądzą. Otóż, jeżeli jest niewinna, to choćby ten film, pod którym dyskutujemy, oczernia jej imię. I mogłaby puścić twórców tego dzieła z torbami. Mówiąc brzydko. I pławić się z bogactwie i luksusie i wieść jedwabne życie i chodzić w aureoli męczennicy. A jednak tak nie ma(przynajmniej an razie). Bo jeśli jest niewinna, to w Strasburgu wygra. Nie wiem, czy mogłoby się procesować z Włochami w USA. Bo jeśli, jak mówią jej obrońcy dowodów nie ma, to wygra.
O tym też już pisałem - twórcy tego filmu zostali pozwani przez Knox, Sollecito i rodzinę Kercher. Jeszcze w tym roku rusza proces.
Knox złożyła także już wniosek do Trybunału Praw Człowieka.
Proszę, czytajcie z uwagą. O tym wszystkim już pisałem.
A powiedz mi @kbu_2, bo ty wiesz wszystko, czy może(A Knox) zaskarżyć Włochy ba, przed sądem np w Nowym Yorku?
Właśnie można i trzeba o tym dyskutować. Po pierwsze - DNA i odciski palców to nie dowód a poszlaka: "Poszlaka tym się różni od dowodu bezpośredniego, że nie wskazuje ona na fakt główny, lecz jedynie pośrednio potwierdza ważne tezy dowodowe. Inaczej mówiąc, upoważnia tylko do wniosku, że określony fakt mógł zaistnieć, ale wcale nie musiał. Poszlaką w takim sensie jest np. zeznanie świadka, który potwierdza, że słyszał jak podejrzany groził ofierze zabójstwa pozbawieniem jej życia. Poszlaką jest tez znalezienie na miejscu włamania śladów linii papilarnych określonej osoby, ustalenie, że podejrzany sprzedawał paserowi przedmioty zabrane pokrzywdzonemu podczas napadu rabunkowego. Rangę poszlaki ma ustalenie, że pojazd, którym potrącono przechodnia na przejściu należy do Ygreka czy spostrzeżenie, że Xiński żyje ponad miarę. Brak pieniędzy w kasie świadczy, że kasjer mógł je sobie przywłaszczyć, ale pewności takiej wcale nie ma, gdyż pieniądze mogły został utracone w następstwie kradzieży popełnionej przez inną osobę" W sprawie którą omawiamy jest podobnie. Samo DNA na nożu niczego nie wnosi o ile tego noża nie wyjęliśmy z ofiary bo dróg którymi DNA może dostać się na nóż jest wiele. Tu prokurator nie wykazał tego. Poszlaki przeciwko Amandzie i Sollecito nie łączą się w jeden łańcuch. Prościej - zeznanie Amandy i Sollecito wycofano. Nie ma DNA, odcisków palców, płynów ustrojowych, włosów na miejscu zbrodni. Żaden świadek ich nie wskazał. To na jakiej podstawie ich skazano?
" Poszlaką jest tez znalezienie na miejscu włamania śladów linii papilarnych" Oj. Nie znam się an kryminologii. Ale to jest dowód. I to mocny. No bo żeby gdzieś zostawić odcisk palca, trzeba tam być. Podobnie uważam, ze nazwanie DNA poszlaką jest mocno ryzykowne. to przecież jest dowód. I to trudny do obalenia.
Natomiast poszlaką mogą być pogróżki. Np ktoś komuś groził, ze go zabije. I masz ci los. Ktoś go zabił. Wtedy można mieć kłopot. Ale to jest tylko poszlaka, a nie dowód. Ale znalezienie naszego odcisku palca na miejscu zbrodni(nie daj Boże na narzędziu zbrodni), będzie dowodem. I trzeba by się mocno napracować by dowieść, ze to wrogowie sfabrykowali i podrzucili. A jeśli an miejscu zbrodni znajdą nasze DNA. o Matko. koniec. Paka.
Poszlaka bez kontekstu jest nic nie warta. Są tysiące możliwości w których mogło on znaleźć się na tym nożu. Pamiętaj że mówimy nie o krwi a o DNA. Przenieść je jest stosunkowo łatwo. Człowiek się dużo poci. Z tego co pamiętam to w ciągu nocy wypacamy cztery litry potu. A najwięcej pocimy się skórą dłoni. Biorąc pod uwagę że w pocie jest DNA wystarczy podanie ręki by przenieść DNA. I radziłbym jeszcze raz przeczytać mój post bo to co napisałeś nie ma sensu.
Takie rzeczy jak odciski palców, DNA, to dowody. Poszlaki to okoliczności. Pewne rzeczy są interpretowane na niekorzyść podejrzanych. To są poszlaki. Można się gimnastykować w komisariacie. Samo w sobie to o niczym nie świadczy. Ale w pewnych okolicznościach może się to wydać komuś podejrzane.
I jak mówiłem nie znam się na tym ale akurat w tym przypadku, brak DNA Knox w pokoju Meredith może być poszlaką, ze dziewczyny się nie lubiły.
Brak obecności DNA Knox w przedpokoju znaczy o tym, że Knox się nie lubiła z przedpokojem? Bo takowy stwierdzono. :)
Mądrze mówisz o interpretowaniu poszlak i dowodów. Tyle, że takich sprawach, wątpliwości powinno się rozstrzygać na korzyść oskarżonego, tym bardziej kiedy wiemy, że istnieją niepodważalne dowody świadczące o obecności tylko jednego mordercy.
Mówiłem, ze nie znam się an DNA. Wyobrażam to sobie tak. W moim domu, najwięcej mojego DNA byłoby tam, gdzie najczęściej przebywam. Ale...jak się nie znam.
A co do DNA i przedpokoju, ja tylko teoretyzowałem;)
Wiem, wiem. Tak tylko chciałem zagadnąć :)
DNA Knox najwięcej było w jej łazience, jej odciski palców były w kuchni i w jej pokoju, ale nie były to ilości duże.
Sądzę, ze jej(Amandy) odciski palców i DNA w pokoju Meredith nie dowodziłyby winy Amandy, bo razem mieszkały. Mogły się odwiedzać a tym samym rozsiewać odciski i DNA.
Też tak uważam, ale zgodzisz się, że gdyby znaleziono jej odciski w tym pokoju (nie krwawe), to nigdy by jej nie wypuścili.
tak to jest proces poszlakowy tylko tych poszlak jest wyjątkowo dużo i moim zdaniem jak i sądu najwyższego łączą się. choć jak w każdym procesie poszlakowym nigdy nie będziemy wiedzieli co się stało ze stu procentową pewnością. a to że oskarżeni wycofali się ze swoich zeznań nie ma większego znaczenia. to co powiedzieli na pewnym etapie śledztwa zawsze będzie świadczyć przeciwko nim. natomiast wyjątkowo niesprawiedliwe jest moim zdaniem to że ten murzyn w zamian za zeznania obciążające Amandę i jej chłopka za parę lat wyjdzie z więzienia
Tych poszlak jest wyjątkowo mało. Po pierwsze nie ma śladów Amandy i Sollecito na miejscu zbrodni. Praktycznie niemożliwe jest by ich nie pozostawili. No chyba że ubrali kombinezony, czepki, założyli maski.
Co do zeznań - piszesz głupstwa. Ludzie często składają błędne zeznania, odwołują je. Często dlatego by policja odpuściła. Po kilkudziesięciu godzinach przesłuchań zeznasz cokolwiek byle przesłuchanie się skończyło.
Co do Guede to masz rację. Najgorsze jest to że za to samo przestępstwo skazano dwie (a w zasadzie jedną i parę) osoby które wzajemnie wykluczają się.
No właśnie - te poszlaki faktycznie nie łączą się w jeden łańcuch i nigdy nie łączyły, a mimo to, Sąd Najwyższy, upiera się, że dowody powinny być traktowane całościowo, a nie oddzielnie, jak to, wg nich, zrobił sędzia uniewinniający. Jest to kompromitujące, bo jak już tu pisałem i jak to ujęli prawnicy Knox i Sollecito, kiedy dodamy do siebie nic nie znaczące kolejne poszlaki (czyli 0+0), to nadal wyjdzie nam 0.
Nie można dodać do siebie tego, że Knox zrobiła szpagat albo, że na miejscu zbrodni dzień po zakładając obuwie ochronne i tracąc równowagę, zażartowała sobie i zrobiła ruch taneczny biodrami albo tego, że mówiła o dzikim seksie kupując bieliznę itd...
Sąd nie ma wyjścia. Albo ją zamkną albo zamkną sąd. Najbardziej co mnie szokuje to fakt w jaki zbadano nóż Sollecito. O ile pamiętam to technik wybrał go bo wydawało mu się że bardziej błyszczy. Jednocześnie zignorował inne noże. W tym te z domu Meredith. To pokazuje jak było prowadzone to śledztwo. Pewnie skończy się tak że Sollecito i Amanda wylądują w więzieniu, Guede wyjdzie i napisze książkę w której przyzna się do zabicia Meredith i pokaże jakiś dowód na to. Na przykład narzędzie zbrodni. I skończy się to tak jak sprawa Conlonów.
Nie, nie wiem ile osób zostało tak skazanych i Ty też tego, zapewne, nie wiesz. Prawda? Nie wiem też dlaczego jesteś zawiedziony. Czy naprawdę uważasz, że jest możliwe, aby trzy osoby zabiły razem jedną osobę w brutalny sposób i aby tylko jedna z nich zostawiła ślady swojej obecności? Jeśli tak, to proszę napisz jak to jest możliwe. Oczywiście bierz pod uwagę - brak motywu, brak premedytacji, brak połączeń telefonicznych czy świadków, którzy widzieliby razem Knox, Sollecito i Guede, brak nagrań tel sugerującyc ich powiązanie oraz rozmowę Guede z kolegą, który mówi, że Knox tam nie było.
Proszę, wskaż również dowody, o których mówisz. Konkretne dowody wskazujące na ich winę, oczywiście ujmij w tym obecność Guede w pokoju. Nigdy nie bierz pod uwagę tej dwójki bez Guede.
Nie było żadnej setki świadków, nie było także żadnego pisemnego potwierdzenia przez Knox złożonych zeznań. Proszę doczytaj. Knox złożyła oświadczenie, w którym pisze wyraźnie, że to co podpisała, nie jest tym, co chciała podpisać. Pisze, że ma poważne wątpliwości co do prawdziwości tego, co napisała itd.
Nie mów, że powtarzam nieprawdziwe rzeczy. Sąd Najwyższy napisał uzasadnienie, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i to orzeczenie było bardzo mocno krytykowane przez włoskich prawników, a nawet przez sędziów.
Nóż, zapinka od stanika i inne, tak przez Ciebie wywoływane ślady, zostały obalone przez niezależnych ekspertów. Sąd najwyższy nigdy temu nie zaprzeczył, nawet wziął pod obronę ten raport. Stwierdzili za to, że sędzia uniewinniający nie wziął pod uwagę reszty poszlak, a powinien to zrobić, co oczywiście nie jest prawdą, bo jeśli zrobimy następującą czynność - 0+0, to nadal będzie to 0.
Dokument, który "zalinkowałeś" jest dość stronniczy i do tego stary. Powstał zanim jeszcze było wiadomo co się dzieje z DNA w tej sprawie.
Nie było zmieszanej krwi. Nie było wiarygodnych świadków.
Proszę, uzupełnij wiedzę, pisałem o tym wielokrotnie.
w co trzeciej , może w co czwartej sprawie o morderstwo na miejscu zbrodni nie znaleziono żadnych śladów mordercy mimo to ludzie trafili do więzień. tym jestem właśnie "zawiedziony" że nie chcesz tego przyjąć do wiadomości. (sorry za słowo "zawiedziony" bo brzmi protekcjonalnie, więcej nie będę go używał). motyw też nie jest często znajdowany (chociaż pewnie rzadziej). Jeśli chodzi o wiarygodność świadków - kwestia dyskusyjna i nie przekreśla prawdziwości ich zeznań. Pozostawione ślady - są różne opinie ekspertów - Sąd Najwyższy wziął pod uwagę różne opinie uznał że jednak są ważnym dowodem/poszlaką w sprawie.
Najczęściej jest tak że zabija ktoś z rodziny. Najczęściej w afekcie. Najczęściej śmierć następuje w wyniku urazu narzędziem tępokrawędzistym. Większość morderstw jest prostych. Na nasze szczęście.
Tylko co chcesz powiedzieć? Że jeśli gdzieś murzynów biją to jesteśmy usprawiedliwieni? Że gdzie drwa rąbią to wióry lecą a ludyczna potrzeba sprawiedliwości musi zostać zaspokojona i niech ktoś się poświęci? No sorry, to ty się poświęć. Świat nie jest doskonały. Ani sprawiedliwy. Ale jedyne co nas dzieli od topienia czarownic to prawo. A ono mówi że by kogoś skazać trzeba mu udowodnić winę. Mieliśmy już przykłady w USA gdzie "sprawiedliwość" zadziałała i po egzekucji okazywało się że działa na ślepo.
"orzeczenie było bardzo mocno krytykowane przez włoskich prawników, a nawet przez sędziów" sędzia to też prawnik ;-)
Tak sie sklada, ze ja akurat jestem zarowno prawnikiem, jak i bylym prokuratorem. i w 100 % popieram kbu_2. Troche poczytalam dokumentow zrodlowych (ale w tlumaczeniu na angielski, wloskiego nie znam) i jestem w szoku...wstyd i kompromitacja dla Wlochow, farsa nie proces. brak motywu, brak dowodow, razace naruszenia proceduralne, nie mam najmniejszych watpilwosci ze powinno byc uniewinnienie. I jesli nawet nie teraz to w Strasburgu bedzie na 100 %. i pomyslec, ze Wlochy to kolebka prawa w Europie...
Nie ma dowodów, oba procesy skazujące to była farsa. Poczytaj, jak mówi simplyshe, raporty sędziów. Te skazujące to stek bzdur często złożony z domysłów oraz zwrotów typu "prawdopodobnie, możliwe, być może, bez motywu, z nudów " itd.
Trochę poczytałam i zaczynam skłaniać się ku temu,że zarówno Amanda jak i jej chłopak są niewinni. A nawet jeśli cokolwiek wiedzą czego nie chcą powiedzieć (a wnoszę to jedynie po ich fałszywym zeznaniach i kręceniu od początku) to nie oni zabili. Skoro nie ma żadnych śladów, DNA na miejscu zbrodni to raczej niemożliwe. Przecież skoro dziewczyna się broniła to choćby pod paznokciami powinni coś znaleźć, nie? Nie da się przecież zmyć swoich śladów i swojego faceta a zostawić kogoś innego.
A co to informacji o rozmowach prowadzonych przez Guede z jakimś kolegą to są prawdziwe? Było coś o tym w raportach?
Powiedział wtedy,że Amandy tam nie było?
Tak, Guede powiedział podczas rozmowy z kolegą przez Skype'a, że Amandy tam nie było. Policja to nagrywała, a tu masz tę konkretną część:
Rudy Hermann says: (7:11:19PM) I was in the bathroom when it happened. I tried to stop it but I couldn't do anything. AMANDA HAD NOTHING TO DO WITH IT.
jack says: (7:11:19PM) You have to tell me who was there.
Rudy Hermann says: (7:11:31PM) Because I fought with a male.
Rudy Hermann says: (7:11:36PM) AND SHE WASN'T THERE
Całość:
http://www.amandaknox.com/wp-content/uploads/2013/07/Translation-Guede-Benedetti -Skype-Chat.docx
Rozmowa miała miejsce 2 dni przed aresztowaniem Guede, który zbiegł do Niemiec.
A co do reszty - zdarzają się morderstwa, w których morderca nie zostawia śladu, ale tu są ślady. Ich ilość jest ogromna i wszystkie bezapelacyjnie wskazują na obecność dwóch osób w pokoju, w którym doszło do morderstwa - Meredith Kercher i Rudy Guede.
Nie ma fizycznej możliwości, żeby usunąć swoje ślady z miejsca zbrodni, kiedy jest taka ilość śladów innej osoby. Gdyby Guede zostawił np jeden odcisk palca czy jeden ślad od buta, to możnaby spekulować, że miało miejsce usuwanie śladów, ale ilość DNA Guede jest olbrzymia.
Dodatkowo, w czasie czynności procesowych, zbadano niemal wszystkie ubrania Amandy i Raffaele, w tym te, które leżały na łóżku Amandy i według zeznań były noszone przez nią w noc morderstwa. Na żadnym z nich nie znaleziono DNA Meredith.
Zdjęcie pokoju Amandy z dnia, kiedy odkryto ciało, zrobione przez policję. Na łóżku widoczne ubrania, które zostawia na łóżku po wzięciu prysznica
http://www.injusticeinperugia.org/dsc_0189.jpg
Niby wszystko jest ok ,ale coś mi tu nie pasi.Takie mam odczucie i zabij mnie a nie wiem czego tak jest. Kobieta 20-to letnia i tak dziwne to wszystko wokół.Przecież to było okrutne morderstwo ,tak czy nie? To nie był kolejny "Krzyk" albo "Piątek 13-go".
Mam w oczach i na zawsze mi zostanie obraz ludzi po wypadkach.Obcych mi ,ale jednak wstrząs jest zawsze i na zawsze pozostanie ...Amanda niech żyje 100 lat w zdrowiu i na wolności ,ale...alb nie była osobą emocjonalnie dojrzałą albo często na haju sam nie wiem już jak to ująć. Dziecko potrafi się wybronić z opresji a kobieta dorosła i tak motać ?No bez jaj... To nie była kradzież dropsa czy pójscie na wagary....Widziałem też ten koszmarny pokój.
Krew,krew i niesamowity ból zamordowanej Meredith...
Tak, widziałeś go Ty i widzieli go też sędziowie. Nawet gdzieś tu, w tym temacie, zostało opublikowane zdjęcie szyi Meredith. Rana, którą jej zadano jest absolutnie przerażająca.
Ni tylko Tobie coś nie gra. Bądź co bądź, policja pierwotnie uznała, że jej zachowanie jest na tyle dziwne, że warto się jej przyjrzeć.
Wszystko jednak powinno opierać się na dowodach, a nie na emocjach czy odczuciach.
Obejrzyj też np ten filmik. Otwiera oczy, a dotyczy przyznawania się do rzeczy, których się nie popełniło.
https://www.youtube.com/watch?v=TmTu9wOocMY
Przesłuchanie wygląda niemal identycznie jak u Knox - atakowanie jej wybiórczej pamięci, wmawianie, ze jak się przyzna, to ją wypuszczą albo złagodzą karę, a jak nie to straszenie więzieniem... Zwróć uwagę, że chłopak w końcu ze spokojem w głosie tłumaczy jak zabił swoją siostrę, której wcale nie zabił.
Powiem ci tak: pieprzysz. Dlaczego tak uważam? Z doświadczenia. Miałem kiedyś wypadek samochodowy. Nic wielkiego. Nawet nie stłuczka, wylądowałem w rowie bo droga była bardziej śliska niż lodowisko. Jaka była moja reakcja? Zadzwoniłem do rodziny by powiedzieć jak ich kocham? Postanowiłem zmienić swoje życie? Płakałem. Nie. Miałem histeryczny napad śmiechu. Podobnie zresztą współpasażerka. Reakcje ludzi na zdarzenia nagłe i stresogenne a do takich zalicza się oskarżenie o morderstwo są nieobliczalne. Powiem więcej - morderca byłby bardziej opanowany bo spodziewałby się oskarżenia. Sorry ale według mnie wykazujesz atawistyczną chęć ukarania Amandy wbrew jej winie.
Może jako ostatni bym karał,z tym sie wstrzymajmy.Tak na marginesie dzięki dla kolegi kbu_2 bo to on mnie oświeca.Polska prasa czasem mija się z prawdą (delikatnie ujmując / a już poderżnięte gardło Meredith to przesada). Nie jestem przeciw Amandzie,ale bezgranicznie ufny też nie jestem. Chociaż wywiady z nią zwalają z nóg słuchacza.
Piszesz"morderca byłby bardziej opanowany bo spodziewałby się oskarżenia' a czy przesłuchiwany nie powinien być bardziej opanowany aby nie być oskarżonym"?
Rozumiem przekaz porównania w wyniku którego opisujesz skrajne emocje,ale chyba trup z ponad czterdziestoma ranami kłutymi w sąsiednim pokoju to nie samochód w rowie...no sorry ;)
Ps
Ta atawistyczna chęć mnie rozbroiła :P
Pozdrawiam .
"czy przesłuchiwany nie powinien być bardziej opanowany aby nie być oskarżonym?" Wręcz przeciwnie. Jeśli oskarżę cię o zabicie Kennediego to co odpiszesz? Że to nonsens. Że byłeś gdzieś indziej, że jeszcze się nie urodziłeś. Czy oznacza to że masz coś do ukrycia i motasz? Nie. Naturalną reakcją jest że RACJONALIZUJEMY sytuacje nie racjonalne. Tak jak z tym nożem. Padło pytanie: dlaczego na twoim nożu jest DNA ofiary? Odpowiedź: może kiedyś u mnie była i dotykała tego noża. Natomiast co robi osoba winna? Wie że zabiła na stara się przewidzieć pytania policji i udzielać odpowiedzi odsuwających winę od niej. Na przykład: ten nóż pożyczyła Amanda. Ją spytajcie. Co do wypadku - gdy leciałem w aucie w zaspę nie wiedziałem że nic się nie stanie. Dla mnie było to jak najbardziej realne.
Nie ma za co dziękować! :) Jeśli ktokolwiek, choćby jedna osoba, to czyta i dzięki temu może zdobyć wiedzę o tej sprawie, to ja się cieszę. Nie mam zamiaru walczyć z mediami, ani też nikogo nawracać. Ta sprawa zajęła mi ostatnie 6 lat, a do tego mam rodzinę i pracę, więc czasami łapię się na tym, że za dużo czasu temu poświęcam :P
Tak, czy inaczej, tak dużo przeczytałem, że osobiście jestem pewny, że Knox i Sollecito nie brali udziału w morderstwie Kercher. Miewałem kiedyś swoje wątpliwości zanim dogrzebałem się do naprawdę ciekawych rzeczy na dnie tych wszystkich sądowych dokumentów, ale po ich lekturze, te wątpliwości zniknęły i nigdy nie wróciły.
Mam tylko pytanie, w jakim sensie wywiady z Amandą Cię powalają? Widziałeś te dwa najnowsze?
Polecam je wszystkim, szczególnie pierwszy, gdzie Amanda jest w domu i wypowiada się jeden dzień przed werdyktem:
1. https://www.youtube.com/watch?v=Ivc0LCuv1gQ
2. https://www.youtube.com/watch?v=4zbvrE1zt70
"dziwne zachowanie " niczego ńie dowodzi. poza tym, zeby ocenic czy jej reakcja byla, czy nie byla patologiczna trezba miec duza wiedze z zakresu psychologii.... co wiecej nawet psycholog nie wypowiedzialby sie stanowczo bez mozliwosci przeprowadzenia badan i osobistego kontaktu... dlatego wszelikie odczucia ludzi, ktorzy takiego zachowania nie rozumieja lub probuja postawic sie w jej sytuacji sa bezuzyteczne. Amanda byla badana przez bieglych psychiatrow i nie stwierdzono u niej zadnej choroby psychicznej, ani zaburzen osobowosci, ktore moglyby w najmniejszym stopniu stawiac ja w kregu podejrzanych. Bieglie nie podwazyli rowniez tego ze moga znajdowac sie w stanie psychicznym, ktory doprowadzil ja do zlozenia falszych zeznan. co do jej zachowania, to osobiscie sadze, ze morderca staralby sie raczej nie rzucac w oczy i zachowywac jak najbardziej standardowo, zeby nie przykuwac niczyjej uwagi. beztroskosc i swoboda Amandy oraz jej brak dbalosci o pozory przypisywalbym raczej jej przekonaniu, ze jest poza wszelkimi podejrzeniami i ze nic jej nie grozi. a taki stan ducha ma tylko osoba niewinna.... oczywicie moje odczucia tez moga byc mylne. tutaj ostatnie slowo nalezy tylko i wylacznie do bieglych!
Wątpliwości. Winna czy nie winna? W "rzeczywistości" ukazanej przez media może nasunąć się jeden wniosek - winna. Po śmierci koleżanki stała pod domem i obscenicznie całowała się z chłopakiem. Składała fałszywe zeznania. Wskazała niewinnego człowieka. Nienawidziła ofiary. Nie ma alibi. Jest piękna, wyzwolona, zła. Foxy Knoxy, jak samą siebie nazywa. Pali trawę, uprawia seks. Stroi się na rozprawy sądowe w dodatku się uśmiecha.
Istnieje jeszcze ta rzeczywistość tocząca się poza brukowcami, ta bardziej pospolita, bardziej przyziemna, która nie wzbudza aż tylu emocji. Historia, w której chłopak włamuje się do domu w celach rabunkowych, zostaje nakryty przez właścicielkę i ją zabija. Historia jakich wiele, nie będzie zainteresowania międzynarodowego, nie powstaną na podstawie tych wydarzeń filmy, reportaże, nie będzie nagłówków na pierwszych stronach gazet, nikomu nie będzie się chciało przeprowadzać wywiadów, prokuratorzy, sędziowie nie staną się gwiazdami telewizyjnymi. Kto na tym zarobi? Nie nakręci się cała machina. Mimo wszystko zachęcam do zapoznania się z tą rzeczywistością.
Z tej nudnej rzeczywistości wyjawia się obraz młodej, beztroskiej i głupiutkiej amerykanki, tyle.
Te obsceniczne pocałunki pod domem, jak im się bliżej przyjrzeć, co widać od 1:57 na tym np filmiku https://www.youtube.com/watch?v=mPGyGu1cWVs, nie ociekają szczególnie jakimś większym pożądaniem. Fałszywe zeznania i oskarżenie niewinnego człowieka, też już nie robią takiego wrażenia, gdy spojrzeć na to wszystko z punktu widzenia 20 latki, przebywającej w obym państwie, bez znajomości języka, bez adwokata, w starciu z całym sztabem śledczych, którzy za wszelką cenę chcą usłyszeć, że jest winna. Śledczych, którymi kieruje prokurator skazany prawomocnym wyrokiem za przekroczenie swoich uprawnień. Śledczych, którzy mówią jesteś zarażona wirusem HIV, by po paru dniach stwierdzić : Sorry, jednak się pomyliliśmy, nie jesteś zarażona, a lista z partnerami trafia przez przypadek w ręce prasy. Śledczych, których bardziej interesje życie seksualne Amandy i snucie teorii o satanistycznej orgii niż skrawek biustonosza ofiary, który przeleżał na miejscu ponad miesiąc nim ktoś łaskawie się nim zajął.
To, co mnie na samym początku najbardziej szokowało, to zachowanie Knox. A dokładniej to fakt, że po śmierci poszła sobie kupić bieliznę. Jesteśmy prawie w takim samym wieku, i choć muszę przyznać, że gdy miałam 20 lat, to też nie biła ode mnie jakaś specjalna dojrzałość, to podejrzewam, ze przez myśl by mi nie przeszło, żeby w takiej chwili iść sobie kupić bieliznę. Ale czy można uznać za constans, że gdy człowiek zachowuje się dziwnie to jest mordercą? Czy to nie za mało? Zresztą, a gdyby się nie przejęła śmiercią koleżanki? Czy brak empatii jest przestępstwem? Czy przedmiotem procesu jest moralność Knox czy jej udział w zbrodni? W pierwszym przypadku faktycznie można by jej trochę zarzucić, w tym drugim już z dowodami jest trochę gorzej.
ale kupila bielizne tylko dlatego, ze policja nie wpuscila jej do domu, gdzie byly wszystkie jej rzeczy! prasa pokazla to oczywiscie w calkowicie innym swietle...
Tak, chodzi mi dokładniej o fakt, że moment ich zakupów był uwieczniony na sklepowej kamerze, i z nagrania wynika, że raczej ciężko uznać Amandę za pogrążoną w żałobie: zadowoleni, przytuleni, wybierali wspólnie bieliznę plus zeznania sprzedawcy, - które nie pamiętam dokładnie, ale chyba zostały uznane za wiarygodne - że Amanda miała powiedzieć, iż tej nocy będą uprawiać dziki seks.
ok, co z tego? była zakochana i tylko na tym się skupiała. Może nie lubiła tej Meredith, albo nie była z nią szczególnie związana? Przecież to nie była jej rodzina, ani nikt szczególnie bliski? Może chciała oderwać się od tego koszmaru? To zabrzmi strasznie, ale ja też jeździłam na zdarzenia, np. samobójstwa, wypadki samochodowe, sekcje zwłok. Musiałam rozmawiać z rodziną zmarłego, która mdlała mi w gabinecie. 2 godziny później siedziałam na kolacji z przyjaciółmi, piłam wino i bawiłam się do rana.... Uodporniłam się, bo w przeciwnym razie bym oszalała. Szczerze? Gdyby każdy z nas miał ubolewać nad całym cierpieniem tego świata, to powinniśmy od razu strzelić sobie w łeb, bo to by było nie do wytrzymania. Już nie mówiąc o tym, że każdy inaczej reaguje na traumę. Są osoby, które nie płaczą na pogrzebach własnych rodziców, a są tacy co z rozpaczy nie mogą ustać na nogach.... Nie podjęłabym się oceny, które z nich cierpią bardziej... Dla mnie to, że Amanda nie ubierała się na czarno i nie szlochała głośno podczas przesłuchania świadczy raczej o tym, że to nie ona. W końcu, wyrachowana, zimna psychopatka potrafiłaby doskonale udawać i robiłaby wszystko żeby właściwie odegrać żałobę.
Ty się uodporniłaś, bo dla ciebie to chleb powszedni(powiedzmy). Dla większości coś niezwykłego. Myślę że 99% z nas nigdy nie przytrafi się, ze mu ktoś(lub on sam) zamorduje współlokatora, że o żonie/mężu nie wspomnę. Więc argument głupi. Wymyślony. Myślę, ze nie masz z tym nic wspólnego z podobnymi zdarzeniami.
Cytat:"Może chciała oderwać się od tego koszmaru?" Jeżeli zdanie wyżej twierdzisz, ze nie byli sobie bliscy, to skąd oderwanie się od koszmaru?
Ale dla Amandy Meredith też była obcą osobą. Ile tygodni się znały? I co to była za znajomość? Myślę że raczej luźna. Dla mnie dziwne jest właśnie takie przejmowanie się cudzymi sprawami. Bo oznacza to że tak naprawdę lekceważy się drugą osobę swoją egzaltacją.
Kłania się czytanie ze zrozumieniem. Skoro Meredith dla Amandy była obcą osobą, to skąd rzekoma trauma Amandy, po śmierci Meredith? No, chyba ze traumą dla niej była nie możność zmiany majtek.
Bardzo często zachowanie Amandy w tej dyskusji, usprawiedliwiane jest tym, że dziewczyny nie przyjaźniły się, a nawet nie lubiły. Więc w świetle tego, co dla Amandy mogłoby być koszmarem, po śmierci Meredith? No bo chyba nie strata koleżanki.
Moim zdaniem tłumaczenia zachowania Amandy, tym że się z Meredith nie lubiły, czy ze Amanda była zakochana, czy młoda, nie tłumaczy jej zachowania po śmierci Meredith. Przecież taka tajemnicza i tragiczna śmierć koleżanki i to współlokatorki, nawet nie lubianej, musi wzbudzić szok, trwogę(obawa o własne życie), współczucie, ciekawość kto to zrobił. Dlaczego? Tymczasem my mamy do czynienia z ignorowaniem sprawy, mataczeniem, zacieraniem śladów. Moim zdaniem poszlaki(bo taki tak naprawdę jest ten proces, bo ślady albo zadeptano i zostały celowo zatarte)) wskazują, ze Amanda maczała w tym palce.
Przesadzasz. Jedno to fakt gwałtownej śmierci a drugie to kogo ta śmierć dotyczy. Jeśli moja sąsiadka na wieść o śmierci kogoś z mojej rodziny zaczęłaby ubierać się na czarno i odwołałaby ślub uznałbym ją za niespełna rozumu. Co najmniej. Na miejscu byłyby kondolencje. Zbytnie przejmowanie się czyjąś śmiercią zakrawa o egzaltację. O ile nie naigrywanie się. Po drugie - powiedz konkretnie o jakie poszlaki i jakie zacieranie śladów chodzi? Bo ja nic takiego nie widzę. Widzę za to osobę która za wszelką cenę chce urządzić polowanie na czarownicę. I naprawdę mi się to nie podoba. Kogo jeszcze skażesz? Ilu osób życie musi być zniszczone zanim twoja atawistyczna chęć "sprawiedliwości" zostanie zaspokojona?
Gdybym przesadzał, to bym był ogrodnikiem. Poza tym udajesz, ze nie wiesz o co chodzi. tu nie chodzi o to co by zrobiła Twoja sąsiadka, na wieść o śmierci kogoś ci bliskiego. Tylko oto co Amanda zrobiła po zabójstwie jej współlokatorki.
Tylko współlokatorki. Którą poznała parę tygodni wcześniej. Ledwie znała. Amanda i Meredith to były obce osoby. Egzaltowane okazywanie żalu zakrawałoby przynajmniej na opóźnienie w rozwoju. Co miała zrobić? Zmienić kolor ubrań? Wydzierać sobie włosy. Tarzać się po ziemi? Dwie pozostałe lokatorki nic takiego nie zrobiły. Dlaczego ich nie oskarżasz?
myślę, że mogła nie rozpaczać po jej śmierci (jesli tak naprawdę nie były blisko). Umówmy się, że prawdziwa żałoba dotyczy tylko najbliższych osób. jeśli twój znajomy z którym nie masz bliskiego kontaktu zginie w wypadku, mówisz sobie: biedak, kurcze szkoda chlopa, ale potem wracasz do normalnego zycia. Co innego jak zginie Twój brak, czy najlepszy przyjaciel. To po pierwsze. Co do "koszmaru", to myślę, że mogła być przestraszona, że to ona mogła zginąć (gdyby były wtedy w domu). Widok krwi, zwłok z pewnością musiał ją zszokować.