Moze i film fajny i smieszmy ale nie ma nic wspolnego z ksiazka :( nawet nazwiska sie
niezgadzaja!
Zgadzam się! Film sam w sobie nie jest zły, ale nie pasuje mi jako ekranizacja książki. Nie zgadza się nic poza tym, że było sobie zakompleksiona dziewczyna, która dowiedziała się, że jest księżniczką. Owszem, dali wątek, że Mia jest zakochana w Michaelu, ale co z tego, skoro w następnej części ich związek się kończy? Nawet w książce było wspomniane, że jedna z fałszywych biografii podała, że Mia rozstała się z Michaelem, a przecież to niemożliwe. Dodam tylko, że było to bezpośrednie odniesienie do filmów Disneya. Film może sobie być, ale po prostu każdy, kto go nazywa ekranizacją powinien dostać patelką w łeb. Jedyne, co on ma wspólnego z książką to tytuł... Książka jest cudowna, niejednokrotnie wzruszająca i zabawna. Film tylko w niektórych momentach bawi. Zdecydowanie polecam książkę, bo ile razy ją czytam ryczę jak bóbr przy dziesiątej części ;pp
P.S.: Które nazwiska masz na myśli? ;p
PP.S.: Michael Moscovitz był uznawany za trzeciego najseksowniejszego faceta w LiAE, więc nie rozumiem, kto tego chłoptasia do roli wybrał xd Ja w czasie czytania książki zawsze go sobie wyobrażam jako Jonathana Benneta (tego z Wredne Dziewczyny)