PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690477}
4,8 19 tys. ocen
4,8 10 1 18818
4,4 16 krytyków
Pani z przedszkola
powrót do forum filmu Pani z przedszkola

Po raz pierwszy wyszłam z kina w trakcie filmu, a to już coś znaczy. Jestem osobą, która lubi film dociągnąć do końca, ale tu po prostu nie zdzierżyłam. Byłam naprawdę otwarta idąc na seans, ale szybko przyszło rozczarowanie i co najważniejsze - zażenowanie poziomem, stylem i "przesłaniem", a właściwie jego brakiem. Denerwowały mnie wieczne podteksty seksualne - naprawdę, gdybym chciała obejrzeć pornosa to bym sobie go obejrzała w domu! Zaś przez godzinę filmu byłam zmuszona oglądać co i rusz a to zbliżenia na pośladki, piersi czy też sceny, w których dwójka ludzi uprawia seks. Denerwował mnie związek homoseksualny, ukazany w tym filmie - a uwierzcie, że to jest niezwykłe, bo zasadniczo lubię, gdy film taki temat porusza, ale w sposób odpowiedni! Tutaj ta cała fascynacja nie dość, że jest z d*py to jeszcze jest tak sztuczna, że miałam ochotę płakać. Scena w wannie, kiedy to "Pani z przedszkola" oznajmia, że zgubiła kolczyk z łechtaczki doprowadziła mnie do spazmów. Denerwowali w końcu aktorzy - absolutnie sztywni, nieprzekonujący, choć w sumie ciężko się dziwić, bo nikt nie dał im się wykazać... I w końcu - czy tylko ja widzę, że ten film nie ma sensu? Niby są to wspomnienia faceta, siedzącego sobie na kozetce u psychologa. Niech mi ktoś powie, jaki trzylatek jest tak głęboko zafascynowany seksualnością? Miałam trzy lata i jakoś sobie nie przypominam czegoś takiego. Tu się niestety pewne rzeczy rozjechały - albo jest to opowieść z perspektywy jednego człowieka (wtedy wszystkie obrazy czy to ojca pukającego panią od filmu, czy to matki siedzącej w wannie z kobietą są po prostu wyrwane z kontekstu, bo skądże dziecko mogłoby o tym wiedzieć?!), albo jest to szersza opowieść (wtedy po co ten komentarz i narracja niby pierwszoosobowa?). Niestety, nie da się mieć ciasteczka i zjeść ciasteczka!

ocenił(a) film na 1
Akida27

Pełna zgoda, również wyszedłem, również pierwszy raz, po wspomnianej scenie zgubienia kolczyka z łechtaczki. Dodam tylko, że przez cały film drażni narrator, którego monologi oprócz tego, że spowalniają akcję do prędkości spaceru ślimaka winniczka to informują nas np o stanie emocjonalnym postaci (zawsze sądziłem, że to rolą aktora jest pokazać co czuje grany przez niego bohater?)*, bezsensownie i słabo zrobione wstawki dla urozmaicenia typu komiksu (patrz wypadek Matki, miał być Kill Bill Tarantino wyszło na poziomie zderzenia Hanki Mostowiak z kartonami), i "efekty specjalne" jak wysyłany przez Ojca buziak w czasie kolacji Matki po powrocie ze szpitala. Słaby scenariusz, do tego sceny, które Bóg wie czemu występują w filmie (wątek wypadku Matki kończy kilkunastu sekundowa scena spotkania Przedszkolanki z facetem skaczącym z mostu - skąd, po co, dlaczego? bo na pewno nie po to, by było śmiesznie). Dialogi momentami tak żałosne, że człowiek nie wie czy ma się śmiać, płakać czy bić głową o poręcz siedzenia (Ojciec w łóżku po wypadku Matki - w jego wyniku sparaliżowanej od pasa w dół - pyta czy "swędzi ją cipa". Jak jestem w stanie wiele zrozumieć - sprośne, nieprzyzwoite słownictwo między partnerami także - to atmosfera sceny na pikantny nastrój nie wskazuje. Scenarzysta w ogóle się takimi drobiazgami jak nastrój nie zajmuje, bo chwilę później wkłada w usta bohatera wyznanie o zdradzie.)

I tak wygląda cały film. Na plus chyba tylko aktorstwo choć i tu widzimy braki (Kulesza nie potrafi przekonująco zagrać kobiety, w której rodzi się ukryte zafascynowanie do innej kobiety, Gruszka przez cały czas ma jeden wyraz twarzy sugerujący niepohamowaną potrzebę Przedszkolanki zgwałcenia Matki. Miłości, zauroczenia, czy czegokolwiek poza dziką rządzą to ja tam nie widzę.) Jedna Janda się broni, ale czemu promuje swoją osobą taki gniot, nie wiem.
I im więcej sobie przypominam tym więcej wydaje mi się, że mógłbym napisać, ale naprawdę nie chcę się już znęcać nad poważnie upośledzonymi scenarzystą i reżyserem, którym przy okazji wydaje się, że ich wizje są odkrywcze, świeże i humorystyczne skoro reklamują swoje dzieło jako komedię. ( I właśnie za to kłamstwo film otrzymuje ode mnie 1, to nie jest KOMEDIA, a ewentualnie film z elementami humorystycznymi, zresztą wątpliwymi)


*Och, jeszcze jeden cudny fragment:
M- matka
N- narrator

M: Jak Ci się podobało w przedszkolu?
(główny bohater - dziecko, bawi się klockami i nie zwraca na nią uwagi)
N: Milczę
M: A jak Ci się Pani Przedszkolanka podoba?
N: Milczę

Kurtyna, oklaski, do zobaczenia na gali rozdania Oscarów!

ocenił(a) film na 3
mefisto29

No, podpisuję się pod tymi wszystkimi uwagami :) Dodam, że miałam podobne wrażenie, gdy Palkowski po rewelacyjnym Rezerwacie zrobił takie dno, jak Wojna żeńsko-męska :) Krzyształowicz po Obławie tą żenadą zdumiał mnie tak samo. W zasadzie poszłam na Gruszkę i Woronowicza (nie lubię Kuleszy) i na nich się nie zawiodłam - Gruszka zjawiskowo piękna, a Woronowicz - grał na Oscara. Cudowna też, a może przede wszystkim Janda! Nijaki Simlat - dlaczego ktoś go dubbingował?! Mnie to przez cały film raziło. No jak można pokazywać np. Jandę z głosem Czubównej??? Nudny, obleśny, nieudolny, bezsensowny polski film, niestety :(
Może to miał być szok albo odwaga albo atut, że jest o lesbijkach? ale wobec żenującego poziomu tego dzieła"", ten wątek nie ma żadnego znaczenia.