Nie idźcie na ten film! Nie zabierajcie na niego dzieci! Chyba, że chcecie się zanurzyć na prawie dwie godziny w dziwnym obscenicznym świecie, gdzie trzylatek wije się lubieżnie na przedszkolnym leżaku aby zajrzeć pod spódnicę Pani, jego matka nawiązuje z tą panią lesbijski romans, dziecię obserwuje "tajemniczą" scenę masturbacji matki, a ojciec w przerwach między klejeniem modeli i wąchaniem kleju proponuje wyjście do klubu swingersów. W międzyczasie matka ulega wypadkowi, a ojciec po powrocie ze szpitala wita ją słowami: Czy swędzi cię jeszcze cipka? Mamy też śmierć babci, odejście ojca do stewardessy, próbę samobójczą małolata przez utopienie, itp, itd. Zabawne to wszystko jest niesamowicie, do tego stopnia, ze przy prawie pełnej sali, panowało grobowe milczenie, pełne zażenowania, oprócz jednej osoby, która cały czas histerycznie się śmiała (może biedak zmysły postradał przez kontakt z tym arcydziełem). Aby kompletnie dobić widza wiele scen jest powtarzanych po dwa lub trzy razy. To że nie wyszłam z kina przed końcem do dziś mnie dziwi.
Na narzekania przestałem zwracać uwagę, a ten pikantny opis tylko mnie zachęcił (nie wspomnę o "płucach" Gruszki na okładce) :P
Film porusza przecież temat psychoanalizy, to jasne, że będą tam wątki o charakterze seksualnym...
Pdychoanalizy? :D Idiotyczny film i tyle, wyjezdżanie z psychoanalizą tylko to potwierdza ;)
Pisze to osoba, która dała 7 komedii "Dzień, dobry kocham Cie!"- komedii przedstawiającej najgorsze, komediowo/gniotowe poczucie humoru...Puste, debilne, powierzchowne, nieśmieszne i toporne- taka głupia komedyjka dla pustaków....W porównaniu do "Dzień dobry kocham Cie", Pani z Przedszkola to arcydzieło kinematografii.