Pomysł (ksiązka) Michaela Crichtona był po prostu obłędny, aż żałuję, że wpierw obejrzałem film, a po nim ociągałem się z przeczytaniem książki (przynajmniej do póki jej nie zacząłem). Spielberg próbował zrobić z tego drugie "Szczęki" z dużą ilością potencjalnych maskotek. Na pochwałę zasługuje fenomenalny John Williams, który spisał się znakomicie.
Spielbergowi, zarzucam to, że wyciął kilka fajnych scen (ciekawostką jest, że kilka z nich znalazły się w 3 częsci) np z pterodaktylami, czy mały dinkami, które zjadły Hammonda (w ksiażce, w filmie przeżył).
To by było tyle jeśli chodzi o książkę. W filmie ILM pokazał na co go stać i dinozaury są 100000000000 razy lepsze niż np. japońska Godzilla z następnego roku. Film ma też swój urok, próbuje straszyć, z różnym skótkiem, ale przede wszystkim zaskakuje bogatą galerią barw, cieni i pięknymi krajobrazami.