Bo tak właściwie co ma wspólnego z tym filmem Woody Allen?
Scenarzystą nie jest
Producentem nie jest
że zagrał fragmencik w filmie i już w reklamach mówią że to jego film? KU*** CO ZA
ŚCIEMA! Naciągają ludzi do kina na znane nazwisko i nawet nie wstydzą się kłamiąc w żywe oczy....
nie chodzi mi o to czy to było udane czy nie, to nie ma prawa się nazywać hołdem.
Hołd, hołdem a Ja tu nie o tym piszę jak byś zauważył.
To jest jawne robienie ludzi w Ch*** W Reklamie która leci w TV wprost "Woodie Allen znowu udawadnia że wie wszystko o związkach damsko-męskich" Nie brzmi to jak "NOWY FILM WOODIEGO ALLENA"? Ja nie byłem na tym w kinie i nie zamierzam.
Oczywiście że jest tak jak mówisz, reklama jest wyraźna: 'najbardziej allenowska komedia ever' i te sprawy, też jestem przeciwna posługiwaniu się znanym nazwiskiem do promocji, ale nie można też filmu oceniać przed oglądnięciem, czy to fake czy nie. Ja (jako jedna z tych co się dała nabrać) poszłam na ten film, Allena jak wiemy nie był, ale względnie mi się podobał.
Co nie zmienia dalej faktu że to chamstwo i drobnomieszczaństwo :D
Ten jest o Woodym Allenie i o jego wpływie na ludzi, więc Woody Allen ma sporo wspólnego z filmem. Ponadto gdyby uważał że to gówno a nie hołd, to by w nim nie zagrał. Więc nie rozumiem o co Wam chodzi.
aaa no i co prawda nie jest to film Woody'ego Allena, reżyserka wzorowała się na nim
no to właśnie dlatego, że nie widziałeś pytasz co ma wspólnego z tym filmem Woody Allen, byś zobaczył to byś się dowiedział
FAAK...No nie wierzę że nadal ciągniesz ten temat. W pierwszym poście wyjaśniłem o co mi dokładnie chodzi. --->REKLAMA<---
Jak można właściwie komentować coś, czego się nie widziało. To dość niedorzeczne. Wystarczy czytać ze zrozumieniem, choćby plakat i od razu się wie, że to nie jego film.
Jest przewidywalny, ale cały jego urok w tym tkwi.
mega (że tak powiem za K. Cichopek) wydmuszka! żenująco przewidywalny, naciągany, aż dziw bierze - co skłoniło Allena do wystąpienia w tym filmie? odradzam, grozi niestrawnością...
właśnie wyszłam z kina! ale się nabrałam!!! aż do teraz nie wiedziałam, ze to nie jest film W. Allena!
pomyślałam po obejrzeniu, ze to naprawdę cholernie słaby film (a jestem wielbicielką Allena i nawet jego ostatnie mocno komercyjne filmy mi się podobały, nie oczekiwałam arcydzieła, ale z przyjemnością oglądałam). A ten nudny, sceny romantyczne naprawdę sztuczne do przesady, dynamika kiepska. Ok, świetna muzyka, bardzo w klimacie Woody Allena, klimat w porządku, odpoczęłam sobie, ale po wyjściu powiedziałam do męża "no, gdybym nie wiedziała, że reżyserem był WA, to bym powiedziała, ze to naprawdę słaby film" a tu wracam do domu ciekawa opinii na filmwebie- i co widzę? ze to nie jest film allena!.
żarty ze dwa i w dodatku niezbyt śmieszne.
zgadzam sie z tobą -pojechali z reklamą za daleko. a film naprawdę kiepski
Taaaaak, napisy końcowe po coś są. Po drugie nigdy nikt nie powiedział: "film w reżyserii WA". Mówiono o allenowskiej komedii co dla mnie jest totalnie zrozumiałe. Allen, wyrobił swój własny styl, który można określić allenowskim. Reżyserka próbowała go podrobić, udolnie czy nieudolnie - reklama to reklama, ma zachęcać. Jeśli dajecie się robić w wała i idziecie do kina wyłapując kilka przypadkowych słów w tv, nie robiąc żadnego rozeznania na własną rękę to to już wasza wina. Wasze biadolenie jeszcze bardziej przez to irytuje.
Taaa, napisy końcowe niestety nie chcą lecieć przed filmem. Po drugie gdy wszędzie na plakatach widzi się buźkę Allena, w radio, tv i internecie: film Allena, Allenowski, najnowsze wcielenie Alllena... też byłem przekonany, je to jego dzieło od a do z.
To tak jakby wszystkim tłoczyć do głów np film "pistolety trzy". I tłoczymy w tv- fim Tarantinowski, ostatnie wcielenie Tarantiniego, najnowszy Tarantini. A film reżyserował, napisał scenariusz i wyprodukował za 100 tys dolarów Johnny Rosalino, imigrant z Hondurasu. W końcowej scenie bohater przed śmiercią patrzy pięć sekund na potargany plakat przedstawiający Quentina w filmie jakimś tam. Wszelkie podobieństwo nazwisk i tytułów przypadkowe.
Druga sprawa- czyli teraz zachęcony usłyszanymi reklamami np w radio o czymś, co warto obejrzeć ze względu na znane nazwisko i nie pamiętając szczegółów (nie o nie chodzi w reklamie) mam... robić prywatne śledztwo ślęcząc całą noc w sieci lub wynajmując detektywa, prywatnego zresztą. Jak już ktoś pisał- w sprawie filmu Paryż Manhattan miała miejsce nieuczciwa reklama z chwytami poniżej pasa. To nieetyczne ślizganie się na czyjejś sławie. A co kogo irytuje- jego sprawa, panie detektywie. Od śledztw są policjanci, WIDZ MA SIĘ CZUĆ NIEOSZUKANY PO WYJŚCIU Z KINA. Niezależnie, z jakiego poowdu czy po jakim śledztwie lub bez takowego tam poszedł i z a p ł a c i ł.
Wielkie koszerne klepanie banałów, przez super laskę schizofreniczkę gadającą z plakatem, która nie może (he,he,he) sobie znaleźć faceta. Od pierwszej chwili wiemy, że wybierze najbrzydszego (ale z odpowiednim pochodzeniem).
Kompletny gniot w którym Jahwe zesłał zesłał na ziemię swego pomazańca - W. Allena.
Poziom taki akurat na TVN.
DZIADOSTWO.