Dlatego ciężko ocenić to co zostało z pomysłu Munka. Sceny obozowe są zrealizowane mistrzowsko - a scena gazowania z dzieckiem głaszczącym owczarka niemieckiego przeszywająca do szpiku kości. Jednak to nie jest dzieło filmowe to strzępki uzupełnione komentarzem i połączone w miarę sensowną całość. Można tylko powiedzieć ... szkoda. 7/10.
ogromna szkoda i żal, bo to mógł być wielki film. a Munk mógł osiągnąć naprawdę wiele w swoim dalszym życiu (wiem, że to brzmi banalnie i sloganowo, ale ten człowiek mógł nakręcić jeszcze tyle filmów...)
Absolutnie to co piszesz nie ma znamion banału czy sloganu.
Patrząc obiektywnie Munk odszedł w sile wieku i był w szczytowej formie, jako artysta wciąż się rozwijał - każdy kolejny film był lepszy, pełniejszy, co raz bardziej znaczył swój styl...
PASAŻERKA nawet w tej formie jest obrazem niewiarygodnym, wstrząsającym. Ogromny szacunek, że nie starano się filmu dokończyć, dopowiedzieć...
Mnie zadowoliło w pełni to co pozostawił Munk, zaczątek świetnej historii, której dalszy ciąg może dopowiedzieć sobie każdy zgodnie z własnym spojrzeniem na okrutny, zwierzęcy wojenny świat.
Munk to chyba największa strata dla polskiego(i światowego) kina. Większość przypisuje ten "tytuł" Kieślowskiemu, ale pan Krzysztof zdążył powiedzieć prawie wszystko. Można nazwać go ostatnim wielkim. Z kolei Munk dopiero skończył wstęp, najlepsze miało nadejść. Chociaż trudno to sobie wyobrazić - oglądając jego genialne filmy. Pana Andrzeja porównałbym do wznoszącego się samolotu, który został zestrzelony. Niewiele jest tak dotkliwych strat. Pozostaje tylko płakać.
Kieślowski nie powiedział wszystkiego, ale w niebywale szybkim tempie dojrzał artystycznie, dzięki czemu dziś wydaje nam się, że powiedział widzom wszystko. Śmierć Kieślowskiego i Munka to wielka strata dla kina - obaj odeszli będąc artystycznie płodni i pełni wizji... Mogli nakręcić jeszcze dziesiątki wspaniałych filmów, pozytywnie oddziaływać na widzów.
Porównanie z samolotem bardzo ryzykowne :)... Dobrze, że użyłeś słowa "wznoszący", bo można by się doszukać PROWOKACJI! :)
Jestem mistrzem niefortunnych porównań. Tym razem się upiekło. :) Aczkolwiek kto wie... Niedługo wybory... Pan Macierewicz stanie na czele komisji śledczej w sprawie mojej prowokacji i pożegnam się z filmwebowym kontem, komputerem, telefonem i ogólnie z internetem. Tak więc na wszelki wypadek żegnam się. Do napisania za (oby tylko)cztery lata. ;)
Dobrze, że napisałeś "pan Macierewicz" i tym samym oddałeś szacunek należny czołowemu śledczemu IV RP :) - kto wie może Twoje porównanie zostanie ocenione jako wyraz pamięci o (nie)sławnym zamachu - w końcu ścieżki rozumowania Antoniego są niezbadane i dalekie od klasycznie pojmowanej logiki.
Tylko nie zapomnij wstąpić do jedynej słusznej partii, przypadkiem spotkać w tym tygodniu Komorowskiego i zadać mu napastliwym tonem pytania "Jak żyć?" w obecności kamer :).
http://www.filmweb.pl/film/Smole%C5%84sk-2015-650957
Coś czuję, że to będzie najlepszy film tego tysiąclecia. Polecam. ;p
Btw. Scena finałowa w "Przypadku" Kieślowskiego była przypadkiem? Nie sądzę. ;p
Mam podobne odczucia, tzn. szkoda, że ten film nie został ukończony podług oryginalnego zamysłu. Przez ten pseudo montaż wszystko w tym filmie kuleje. I nawet jeśli obraz miał wgniatać w fotel (samym pomysłem, poruszaniem tematyki obozowej, czy też ukazywaniem jakiejś części tamtych zdarzeń), wszystko rozbija się o rwane fragmenty jakichś scen, dialogów (przecież nawet dźwięk jest dogrywany!), czy zdjęć. Gdyby Munk zdążył zrealizować tą współczesną część, wtedy być może zderzenie tych dwóch kobiet, w dwóch różnych światach, miałoby większą wymowę i ukazało by jeszcze większy tragizm wojny. A tak można się tylko domyślać jakby to wyglądało i niestety pozostaje pewien niedosyt, który umniejsza przyjemność z oglądania.
Rzeczywiście są w tym wszystkim momenty, gdy opowiadane historie obozowe robią silne wrażenie, ale mimo wszystko jestem zdania, że ten film i tak jest "lekki" pod tym względem. W zasadzie gdyby nie fakty znane z lekcji historii, nie wiedzielibyśmy o co w tym wszystkich chodzi. I to jest też kolejny minus. Ale z drugiej strony plusem jest ukazanie bohaterki - Lizy - jako kobiety skomplikowanej, w budzącej mieszane uczucia, ale którą w sumie można zaakceptować i zrozumieć. Wielka w tym zasługa Al. Śląskiej, która oddała tej kobiecie jakąś część swojego uroku. Przyznam się po prostu, że dla mnie, jest to jedna z najpiękniejszych kobiecych postaci polskiego kina.
Sceny ukończone przez Munka pokazują jego kunszt i talent. Poza tym obsada w tych scenach obozowych pokazała że to najwyższa aktorska półka i naprawdę czekałem z niecierpliwością na konfrontacje obu kobiet na statku, niestety niedoczekanie. Fakt że film nadal się dobrze ogląda mimo że został nie dokończony to kolejny dowód jak wielkim reżyserem był Munk i że "Pasażerka" na pewno obiłaby się szerokim echem także poza Polską.
Wielki szacunek dla współpracowników Munka którzy nie dokończyli filmu a uczynili "Pasażerkę" przysłowiowym testamentem Munka. Naprawdę wielka klasa! Możemy po raz kolejny mówić co by było gdyby! :P