Wolne żarty! Po co to w ogóle?? Fabuła na doczepkę, głupiutkie strzelaniny i PO CO, pytam się Deep!! W TAKIM badziewiu?! Widać, że Rodriguez się nudził i to BARDZO... tak więc... 3?
faktycznie badziewny... fabula byla malo spojna. A rola Deppa byla smeiszna:P Szczegolnie wtedy keidy pozbawili go oczu a on sie nawet tym zbytnie nie przejol. No takim twardzielem to on raczej nie byl<lol2>
E tam, już tak strasznie nie było ;).
Zacznijmy od tego, że ja traktuję "Pewnego razu w Meksyku" jako oddzielny od Desperado film i nawet nie mam zamiaru ich porównywać- żeby nie było (tak swoja drogą po cholere w polskim tytule ten dopisek Desperado2 to pojąć nie mogę).
Tak więc zacznijmy od fabuły. Rzeczywiście zbyt spójna nie była. Dodatkowo brak pomysłu na motyw działania El Mariachi. No i ten paskudnie poplątany wątek polityczny...
Aktorzy za to bardzo dobrzy (no, pomińmy Iglesiasa ;)), Depp w szczególności. Nie, nie pisze tego dlatego, że go lubię. Po prostu- jego rola BYŁA dobra. Wyrazista, dopracowana. Co do oczu i tego, że się zbyt nie przejął- ten film nie może być traktowany na poważnie! Skoro Banderas mógł SAM rozwalić cały bar, iść ulicą i nie zostać nawet draśniętym, choć wokoło do niego strzelają, to Depp mógł nie przejąć się utratą oczu (choć to cenna strata, nie powiem ;)).
Salma za to się nagrała, ze hej! Ale to co zagrała zagrała dobrze.
Bardzo podobały mi się muzyka i zdjęcia, ogólnie klimat filmu. Nawet durna fabuła tego nie zepsuła.
Pościg na motocyklach niezbyt mi tam pasował i niektóre strzelaniny skopali, ale ogólnie oceniam ten film na 5 i wcale ale to wcale nie żałuje, ze go obejrzałam. Dla fanów Deppa- OBOWIĄZEK! Dla fanów Rodrigueza- być może rozczarowanie, a może...może nie, ale tego nie wiem, bo się do takowych nie zaliczam ;).
Pozdrawiam!