jak dla mnie super, kino na granicy autopastiszu z ekstra obsadą, kilka fajnych pomysłów. nie kapuję dlaczego ci wszyscy ludzie się przypieprzają- tak jakby już "desperado" nie było naciągane i kiczowate, tutaj rodriguez po prostu jeszcze bardziej puszcza oko, dobrze, że wziął się w garść po porażce jaką była skretyniała trylogia (sic!- jak to dumnie brzmi) "małych agentów". a może krytycy "pewnego razu..." są fanami tamtej serii, którzy nie mogą strawić powrotu tego twórcy do czegoś bardziej strawnego?
Zgadzam się z tobą całkowicie. "Pewnego razu w Meksyku" to bardzo dobry film. Trochę gorszy od "El Mariachi" i "Desperado", ale wciąż trzymający formę. Bardzo podobało mi się też nawiązanie poprzez klimat i tytuł do filmów Sergia Leone. Dwie poprzednie części też zawierały trochę jego stylu, ale w "Pewnego razu w Meksyku" było go więcej.