PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=804561}

Pewnego razu... w Hollywood

Once Upon a Time ... in Hollywood
7,3 201 886
ocen
7,3 10 1 201886
7,7 60
ocen krytyków
Pewnego razu... w Hollywood
powrót do forum filmu Pewnego razu... w Hollywood

Największym problemem tego filmu jest to że dla osób, które nie są kinofilami oraz takich, które nie śledzą wydarzeń w Hollywood ten film rzeczywiście może być nudny i nijaki. To jedno z tych dzieł, które wymaga kontekstu, aby zacząć doceniać i interpretować.

Dodatkowo wydaje mi się że ludzią spoza USA będzie trudniej wczuć się w ten klimat. Tutaj chyba mocno działa melancholia gdyż z tego co wiem odbiór w USA jest bardzo dobry

Tak czy siak ja jestem oczarowany.

ocenił(a) film na 1
ciemniak

Zabrakło jednego, fabuły xd. Twój idealny film jest kompletnie bez historii. Współczuję.

ocenił(a) film na 9
lsnazr

Jak mawiają w języku dyplomacji: "to Twoja opinia. Oczywiście masz do niej prawo" :) Nigdzie też nie pisałem, że jest to mój film idealny. Za okazaną troskę natomiast dziękuję.

Zloty_Deszcz

Nie ma czegoś takiego jak tematy, z których nie powinno się żartować. Jak takiś wrażliwy to nie chodź do kina.

ocenił(a) film na 5
adrianjarosinski95

Kolejny inteligentny...

Zloty_Deszcz

Kolejny malkontent. Takim jednostkom jak Ty nigdy się nie dogodzi. Nie można mówić o tym, nie można się śmiać z tego, to jest słabe. Znajdź sobie hobby człowieku

ocenił(a) film na 5
adrianjarosinski95

Z tego, że nie spodobał mi się ostatni film Tarantino, wyciągnąłeś wniosek, że nie mam hobby? Brawo, dzieciaczku!

ocenił(a) film na 7
Zloty_Deszcz

Musiałem drugi raz obejrzeć ten film, bo byłem otoczony zbyt dużym uczuciem ambiwalencji.


Wszystkim rozczarowanym polecam zrobić to samo . Jak dla mnie "Pewnego razu w Hollywood" jest uosobieniem nostalgicznego pamiętnika reżysera. Tarantino tworzy film dla swojej młodości a nie młodości swoich fanów. Wychowanych w duchu lat 90 czy współczesnej kinematografii. Film ma oczywiście swoje wady i nie jest arcydziełem na miarę Czasu Apokalipsy czy Ojca Chrzestnego. Jednak chciałbym się skupić na plusach tego filmu, których niewątpliwie jest całkiem sporo. Po pierwsze dawno nie widziałem tak dobrej pracy kamery w filmie. Zdjęcia z lotu ptaka, sceny z samochodu, praca kamery 180 stopni sprawiają że można się poczuć jakby się tam było. Druga i dla mnie bardzo ważna rzeczą jest przedstawienie relacji rzeczywistość < film lat 60. Autor celowo wprowadza do "rzeczywistych scen" nudnawe dialogi, długie sceny jazdy samochodem jak i przedstawienie calych myśli bohaterów filmu w formie retrospekcji. Następnie dostajemy wspaniałe sceny z filmów i seriali lat 50/60, z genialnymi aktorami i ciekawymi dialogami. Nasz entuzjazm w tym momencie wzrasta, po czym znowu opada, bo dostajemy nudny realizm życia codziennego. Oczywiście nie wszystkie sceny realizmu są nudne, ale wyższość scen "serialowych" jest wyraźnie dostrzegalna. Przynajmniej dla mnie ;)
Co do gry aktorskiej to nie ma chyba aktora który zagrał słabo w tym filmie. Nawet Margot Robbie, która zachowuje się jak po dawce solidnego coachingu, dała rade. Sharon Tate była człowiekiem optymistycznym życiowo, pełnym dobroci i otwartości. I taką Sharon właśnie zagrała Robbie.
Co do ostatniej sceny zaczynającej się w samolocie. Nie chcę spojlerować więc powiem jedno odbieram ją jako hołd dla filmów lat 50 i 60 . Hołd , który Tarantino przedstawia iście w swoim stylu. Narrator z seriali kryminalnych nadaje autentyczności serialowej lat 60 i oszukuje w pewien sposób widownie. Uważam, że film jako całość chce nam powiedzieć że Hollywood jeszcze nie umarło, że nie samym remakem żyje. PS. NIE wychodźcie od razu gdy się pojawią napisy końcowe.

ocenił(a) film na 5
tomi88110

Ja o rybce, Ty o pi*ce. Techniczna strona filmu to jedno, ale większa część mojej wypowiedzi dotyczyła czegoś innego...

ocenił(a) film na 7
Zloty_Deszcz

Haha masz rację, komentarz mój miał zostać zamieszczony w nieco innym miejscu. Wybacz :)

ocenił(a) film na 6
tomi88110

Chyba również muszę go obejrzeć po raz drugi, bo na razie nie jestem pod wrażeniem. Jaki sens dla całości filmu miał wątek Tate i Polańskiego? Po prostu przedstawienie ludzi żyjących w tamtej epoce? Uosobienie tego za czym gonił Dalton? Moim zdaniem Sharon została przedstawiona od złej strony, jako próżna gwiazdeczka. Zastanawiałam się czy chciała wejść na film za darmo bo nie miała takich drobnych pieniędzy, czy właśnie z jej charakteru to wynikało.

Zmieniając wątek, czy Quentin zagrał w tym filmie? Nie zauważyłam go w żadnej scenie.

ocenił(a) film na 1
tomi88110

Jak można porównywać film, w którym nie chodzi o nic, do ojca chrzestnego, w którym fabuła jest jedna i ta sama przez cały film, a nie mieszanie kompletnie niezwiązanych ze sobą scen przez prawie 3 godziny.

ocenił(a) film na 7
lsnazr

Gdzie ja porównałem film do Ojca Chrzestnego? Napisalem tylko, ze nie jest arcydziełem jak powyższy film. Nigdzie nie zrobilem analizy porównawczej między tymi filmami :)

ocenił(a) film na 9
lsnazr

''film, w którym nie chodzi o nic''... Czekaj, czekaj -a czy ''Pewnego razu... w Hollywood'', nie przedstawia czasami losu aktora, i jego przyjaciela kaskadera ?? :) Słuchaj, to że film ma taką konwencje jaką ma, nie znaczy o tym, że film jest o niczym i że nie posiada żadnej fabuły. Ludzie, zrozumcie w końcu że ten film do swoisty hołd QT do pewnej epoki w historii Fabryki Snów -wydarzeń ze zmierzchu, tzw. ''Złotej Ery Hollywood''.

Może dajcie jeszcze jedną szansę temu obrazowi... Powiem szczerze, że mi za pierwszym razem ten film też tak dobrze nie ''siadał'', jak przy kolejnym podejściu. A na dzień dzisiejszy, ten film, to obok Pulp Fiction mój ulubiony film w dorobku Tarantino :)

ocenił(a) film na 6
Zloty_Deszcz

popieram w całej rozciągłości

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Nie mogę, jak osoba uważająca się za znawcę filmowego nie umie tak naprawdę obejrzeć filmu i krytykuje go ze względu na swoje odmienne oczekiwania. Kino jest Ci bliskie? Pff... Osobiście za "znawcę sztuki filmowej" się nie uważam, ale nie trudno dostrzec nawet dla przeciętnego widza, iż film powstał w hołdzie dla... aktorów. Film o filmach i aktorstwie. O życiu, o ich problemach, o rozterkach. O marzeniu zwykłego aktora, znudzonego swoim życiem, który marzy o roli w filmie znanego reżysera - gwiazdy tamtych czasów. Masa smaczków, piękne kadry, popisy umiejętności gry aktorskiej (tu mówię głównie o DiCaprio). Dla mnie jest też dość oczywiste nawiązanie do bękartów wojny. Tak samo jak tam, dramatyczne losy powstrzymano, tak samo tutaj "udało" się uniknąć masakry, dziełem przypadku. To jest kolejny smaczek w stylu Tarantino. Chęć uniknięcia strasznego losu, odwrócenie już dawno przypieczętowanych wydarzeń. Oglądasz zakończenie, czujesz radość że nic się nie stało, ale jednocześnie smutek, bo rzeczywistość okazała się całkowicie odmienną i nic już tego nie zmieni. No i tymczasem okazuje się, że w końcu Rick zostaje zaproszony na drinka do domu słynnego reżysera. Tu się w końcu łączą ich, pozornie niepotrzebnie pokazane, losy. To jest otwarte zakończenie, które ukierunkowuje nas w myśli, że największe marzenie głównego bohatera ma okazję się spełnić, a kariera rozwinąć. Niemniej, wciąż jest to film o sztuce aktorskiej. Wybacz że tak dokładnie Ci to tłumaczę, ale najwyraźniej trzeba. Jak przyzwyczaiłeś się do filmów nafaszerowanych wartką akcją, nie będziesz w stanie dostrzeć tego, co w tak nostalgicznym filmie chciał pokazać reżyser.

ocenił(a) film na 5
hotcarrot

Świetna robota. W szkole za rozprawki masz pewnie same piątki...

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Moje wypracowania swoją drogą; szkoda, że w szkołach nie uczą, jak oglądać filmy z odpowiednią uwagą.

ocenił(a) film na 5
hotcarrot

Szkoda, że w szkołach nie uczą, że nie wszystko, co zrobi Tarantino, jest dobre... A o oglądanie przeze mnie z uwagą filmów już ty się nie bój.

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Ale halo, gdzie ja napisałam, że wszystko co robi Tarantino jest dobre? :) Nie jest. Ale zauważyłam że wiele osób, które uważają się za "bliskich sztuce filmowej" nie rozumie o co w ogóle chodzi w tym filmie.

ocenił(a) film na 5
hotcarrot

A gdzie ja napisałem, że nie wiem, o co chodzi w tym filmie? To, że Tarantino chciał oddać hołd kinu i aktorom, nie czyni go mniej nudnym i przegadanym. Zrobił film dla siebie i swoich wyznawców, którzy będą się podniecać czymkolwiek, co stworzy. W filmie krótszym o pół godziny też mógł ukazać swoją fascynację kinem i miałoby to szansę być strawne również dla normalnych widzów, a nie tylko jego psychofanów.

Nie wiem w ogóle, po co się tłumaczę osobie dającej 10/10 produkcjom Marvela i jednocześnie nie potrafiącej zrozumieć, że granie na sentymentalnej nucie w filmie może komuś nie wystarczać, by uznać go za dobry. Ogarnij się, dziewczyno.

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

XD dobra, widzę że ta dyskusja nie miała sensu. Trzymaj się ciepło i trochę zluzuj gacie.

ocenił(a) film na 5
hotcarrot

"Zluzuj gacie"? Próbujesz pokazać, że dostrzegasz głębię w filmach Tarantino, a za chwilę piszesz takie rzeczy? No, ale za klika dni wracasz do szkoły, więc może jeszcze będą z ciebie ludzie. Będę trzymał kciuki.

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Do szkoły prędko nie wracam. Słownictwo ma się nijak do oglądania filmów. I serio powinieneś wyluzować. :)

ocenił(a) film na 5
hotcarrot

Ale o czymś jednak świadczy...

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

No, dla mnie świadczy tylko o tym, że nie masz już nic do powiedzenia, więc szukasz zaczepienia w sposobie moich wypowiedzi albo w filmach które oceniłam. I, z tego co zdążyłam zauważyć, wszyscy oceniający ten film dobrze, to dla Ciebie dzieciaczki, albo psychofani... a to ciekawe. To pisze dojrzała osoba? Może Ty jesteś juz za stary i myślisz na tyle schematycznie, że film trochę od tych schematów odbiegający, jest filmem nudnym? Wracając... To jest tylko internet. Każdy dyskutuje tu o filmach i zwraca się do siebie dość luźno. Ale jeżeli uraziło Cię, że napisałam "takie rzeczy" (o mój Boże!), to wybacz, przepraszam. Nadal sposób wypowiedzi ma się nijak do tego jak oglądam i rozumiem filmy.

ocenił(a) film na 5
hotcarrot

Spokojnie, spokojnie. Dorośniesz, to zrozumiesz pewne sprawy :)

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Jasne, rozwiń jakie. Postaram się zrozumieć już teraz, mimo mojej niedorosłości :)

ocenił(a) film na 5
hotcarrot

Pisałem ogólnie. Widać, że jesteś naiwną, młodą osobą, rozentuzjazmowaną obrazem reżysera, o którym, w jej mniemaniu, nie wypada mówić źle i dlatego mocno przeceniającą jego wartość.

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Umiem dostrzec wartość, ale nie przeceniam. A entuzjazmu życzę i Tobie. Wszystkiego dobrego!

ocenił(a) film na 5
hotcarrot

Jestem pełen entuzjazmu dla wszystkiego, co jest tego warte. Dzięki i nawzajem ;)

Zloty_Deszcz

Jesteś idealnie skrojonym trollem. Wciąż nie umiem pojąć skąd biorą się takie kloaki jak Ty.

ocenił(a) film na 5
Rittner

Kloakę to ty masz zamiast mózgu i pewnie dlatego nie umiesz pojąć pewnych rzeczy.

ocenił(a) film na 1
hotcarrot

KOBIETO, co z tego, że film powstał dla aktorów, aby ich upamiętnić itd skoro ten film jest kompletnym gownem? Równie dobrze można było nagrać 10 scen na bazie plotek zaczerpniętych z zycia danych aktorów i rozłożyć to na prawie 3 godzinny film o niczym.

ocenił(a) film na 3
Zloty_Deszcz

Zgadzam się w 100%. Kiepską obroną filmu przed krytyką jest stwierdzenie, że „komu się nie podoba, ten się nie zna”. Kontekst wydarzeń, które posłużyły za kanwę filmu znam o tyle dobrze, że przeczytałam „Helter Skelter” (książkę napisaną przez Vincenta Bugliosi, prokuratora prowadzącego śledztwo w sprawie Tate-LaBianca) od deski do deski, co się dzieje w Hollywood aktualnie wiem na tyle żeby wiedzieć, że Tarantino kusi w tym filmie „nowymi twarzami”, angażując nowych aktorów będących dziećmi starych znajomych - córki Kevina Smitha (Harley Quinn Smith), Bruce’a Willisa i Demi Moore (Rumer Willis) i Andie MacDowell (Margaret Qualley). Kino uwielbiam, z wcześniejszymi filmami samego Tarantino włącznie. W tym filmie nie urzekło mnie nic oprócz wspaniałej gry aktorskiej DiCaprio, który jednakowoż jest jak Midas, co najgorszy scenariusz zmienia w złoto. Scenariusz jako całość jednak się nie broni, a nawet - co u Tarantino niebywałe - nie zachwyca ścieżka dźwiękowa. Nie mówiąc już o tym, że samo założenie filmu jest po prostu niesmaczne i po obejrzeniu wcale nie dziwię się, że rodzina Sharon Tate oponowała przeciwko temu filmowi.

ocenił(a) film na 7
Zloty_Deszcz

"Począwszy od żałosnego pomysłu, by wziąć temat tragedii na Ciello Drive i tak nim manipulować, tak budować napięcie, by na końcu wyszła z tego komedia."
Nie chcę się czepiać, bo ogólnie zgadzam się, że temat sam w sobie jest kontrowersyjny, a film był średni, w porywach niezły, ale z drugiej strony uważam, że jeśli już Tarantino zdecydował się na przedstawienie swojej wersji tej konkretnej historii, to mógł się wybronić jedynie pokazując ją w formie komedii. Gdyby próbował stworzyć tragedię - to dopiero wyszłaby niesmaczna farsa.

ocenił(a) film na 7
Zloty_Deszcz

a pierd.olisz

ocenił(a) film na 5
Zloty_Deszcz

Co do wątku Tate i tego, jak został tu przedstawiony, to mnie osobiście to nie razi, to film i twórcy mają absolutną dowolność przedstawiania historii prawdziwych/zmyślonych jak tylko sobie chcą...
Na dobrą godzinę przed końcem domyśliłem się, że właśnie tak się to skończy, że atak nastąpi w domu obok, tylko zakładałem, że będzie to raczej zemsta za incydent na ranczo...
To, co działa na niekorzyść tego filmu, i kompletnie różni go od znakomitych "Bękartów.." czy równie udanego "Django" to mierność tej historii. Na dobrą sprawę nie wiadomo o kim i o czym ona opowiada, tak jak zauważyłeś masę jest tam scen kompletnie zbędnych, nie wnoszących większej treści, na sekundy pojawiają się w kadrze postaci legendarne dla tamtych czasów, ale co z tego, skoro one też nic nie wnoszą, po prostu są, robią za tło. A i bardziej rozbudowane momenty, które powinno coś znaczyć, też najczęściej tego nie robią, bo czy np. scena na ranczo z jego właścicielem i kaskaderem coś zmienia, coś zapowiada, nadaje któremuś z wątków inny bieg? Moim zdaniem nie. I gdzie te błyskotliwe dialogi, których u Tarantino zawsze tak dużo, bo tu ich jak na lekarstwo.
Osoby, które oceniają go na 8, a nawet więcej, uważają, że jest równy lub nawet lepszy od wielu wcześniejszych filmów QT? Naprawdę nie widzę argumentów, żeby tak właśnie było.

Zloty_Deszcz

Wydaje się, że wszyscy, którzy biorą udział w tej dyskusji mogą być najwyżej cynamonami na gaciach Cassiusa Claya. Goosfrabaaahh

ocenił(a) film na 10
Zloty_Deszcz

Film mi się podobał mega ale fakt - scenja z Bruce Lee była żałosna, jestem jego wielkim fanem i ta scena niesamowicie spłyca Bruce'a jako zadufanego w sobie bufona i oszołoma który tylko udawał że dobrze walczy... a ten człowiek był niesamowicie uduchowiony i naprawdę kochał kung fu i widział w tym sens

ocenił(a) film na 9
jurasen

Zgadza się. Ja ogólnie uważam, że to jest najdojrzalszy i najbardziej przemyślany jego film.

ocenił(a) film na 2
darek_sith

i najnudniejszy

ocenił(a) film na 9
jurasen

Bardzo się zgadzam. Oglądałam film premierowo w studyjnym kinie w Dublinie I odbiór był bardzo pozytywny. Łącznie z oklaskami na koniec. Było widać jak widownią targają skrajne emocje. Ja sama byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Jak dla mnie ten film to totalnie Tarantino i totalnie nie jak Tarantino. Tak jak ktoś zauważył dojrzały i pozostawiający widza z refleksją.

ocenił(a) film na 1
My_oss

xD o czym ty mówisz? Jedyne emocje jakie miałem związane z tym filmem to takie, że jak można zrobić tak bezsensowny film, kolejna dusza artystyczna się znalazła xd

ocenił(a) film na 8
jurasen

Dodam jeszcze jedno - jest wiele osób nieznających historii Sharon. I takie osoby nie zrozumieją zupełnie zakończenia.

ocenił(a) film na 10
jurasen

Mam identyczne zdanie na ten temat, dodam tylko że trzeba mieć odrobinę pojęcia również o realiach tamtej złotej epoki Hollywood czy znać którąś z biografii Polańskiego.
P.S. zabrakło mi Jacka Nicholsona z którym Polański w tamtym okresie się kumplował
P.S. 2 czy naprawdę nikt nie dostrzega pewnych analogii do Cinema Paradiso Guiseppe Tornattore ? Chodzi mi o bezgraniczną miłość do starego kina i choćby scenę w kinie z Sharon Tate, która nasuwa mi na myśl scenę z Toto wpatrzonym z uwielbieniem w ekran...

RogerVerbalKint

ad Ps - Czy to nie podobizna J. Nicholsona była na muralu na podjeździe do rezydencji Daltona?

ocenił(a) film na 6
jurasen

Myślę, że głosy o tym, że film jest nudny wynikają bardziej z nietypowej struktury narracyjnej, która po prostu nie sprawdza się tu zbyt dobrze.

ocenił(a) film na 2
Krzys_Pe

Film jest nudny bo przez cholerne dwie godziny nic sie w nim nie dzieje !!!! Struktura narracyjna ? Przez 2 godziny film jest o niczym, zero fabuly, jezdzenie samochodem, jakies wycinki z zycia na planie, kilka zartow i koniec. Spokojnie mozna film przyciac i zrobic krotkometrazowa sieczke, tak 30 minutowa.

jurasen

ja po raz pierwszy w życiu wyszłam z kina po filmie Quentina Tarantino zachwycona i w pełni usatysfakcjonowana. absolutnie nie odczułam, że film trwał prawie 3h. wciągnęłam się od pierwszej do ostatniej minuty :)

myślę, że masz jak najbardziej rację co do tego, że ten film może być zbyt nudny i nijaki jeżeli wybiera się na niego ktoś kto nie jest kinofilem i nie interesuje się/ nie ogarnia Hollywood. niby filmy Quentina zawsze cieszą się ogromnym zainteresowaniem, ale w tym przypadku tłumy do kin tak naprawdę przyciągał polski akcent w postaci Romana Polańskiego i Rafała Zawieruchy. jak tak, to faktycznie można przejechać się na filmie.

ocenił(a) film na 8
jurasen

"wydaje mi się że ludzią" LUDZIĄ?! Naprawdę?!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones