Uwazam, ze glownym problemem nie jest fakt, że film średnio wpisuje się w ramy horroru tylko to, jak bardzo fabuła odbiega od gier. W grach cała historia była dużo bardziej rozbudowana i ciekawsza, zachowanie konkretnych postaci było pokierowane jasnymi motywami. W grach William Afton nie zabija bo tak, tylko z zemsty i rozpaczy po śmierci własnego syna z rąk jego starszego syna Mikea. Dlatego też pokrewieństwo Mikea i Williama jest kluczowe. W filmie działania mordercy nie mają szczególnie sensu ani tła, a wątek porwania i zabójstwa brata głównego bohatera wydaje się być losowy i wciśnięty do tej produkcji na siłę by dać filmowemu Mikeowi jakiś motyw działania i historię. Boli też brak tak istotnej postaci jaką jest marionetka. Gry same sobie uwielbiam z sentymentu, natomiast przyznaję, że i tam w fabule pojawiają się niejasności. Moim zdaniem jednak historia tam opowiadana jest po prostu zarówno ciekawsza jak i spójniejsza.