Ogólnie spodziewałam się więcej, ale końcówka ze springtrapem rozwaliła system
Se facet wtarabanił się ni z gruchy ni z pietruchy do własnej knajpy, daje się wyrolować przez dziecko, a na końcu rzuca cytatem-fanserwisem, bo Ciastko odgryzło mu boczek i teraz mamy wierzyć że sprężyny w jego kostiumie właśnie łamią mu kości i przerabiają flaki na dżem.
Cytując klasyka, "No, Sir. I don't like it!"
Szczerze powiedziawszy to po PG-13 spodziewałem się oglądać Lillarda tańczącego węgorza i plującego krwią od święta. A tak to chłop se padł na kolana, powiedział linijkę (omg, on se zawsze wraca!!!! OOO KLASKAĆ MUSZĘ BO SIĘ UDUSZĘ!!!), po czym założył maskę i zrobił się eepy. Dosyć duży zawód jak na tak oczywisty climax.