Jak to z horrami bywa, tylko nieliczne przypadają mi do gustu. W większości jakie zdarza mi się w życiu zobaczyć to typowo-stereotypowy chłam powielany z typową treścią w której wszyscy dobrzy zawsze giną, a największy antagonista, czyli potwór zawsze cudem ginie zostawiając przy życiu miernoty życiowe, które nigdy nie umiałyby użyć dobrze widelca podczas spożywania posiłku, a co dopiero umieć mówić.
W tym wypadku sytuacja jest inna. Nie jest to amerykański stereotypowy horror nacechowany wieloma głupimi i bezsensownymi zgonami (nie do końca o czym za chwilę napiszę o tym), a tutaj o dziwo straszaki, czyli animatroniki są bardziej uczuciowe od tych typowych stworów z większości horrorów (głównie amerykańskich) z którymi można się utożsamić, choć raczej wynika to z tego, że film należy do już rozbudowanego uniwersum. Pod względem dźwiękowym i efektów specjalnych film bardzo dobrze wypada, choć w finałowej scenie nie musieliśmy mieć spadających elementów osłony sufitu i świateł. Dźwięk Foxy'ego i jego śpiewanie jest najlepsze, a same animatroniki wyglądają bardzo dobrze i są zadbane szczegóły o detale. Nie są też mocno przekoloryzowane i są wręcz jak zabawkowe terminatory w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Film dobrze również uczy w miły i wesoły sposób dlaczego kradzieże, włamania i wandalizmy są złe, czego doświadcza pewna grupa antagonistów chcących zaszkodzić protagoniście.
Co do ról niektórych aktorów mam pewne zarzuty, a w szczególności do roli Mike'a granego przez Josha Hutchersona, który moim zdaniem zbyt dużo koncentruje się na snach. Oczywiście facet ma traumę z dzieciństwa jaką spotkała go na biwaku w lesie, ale bez przesady. Dlaczego nie można było tego inaczej zrobić, a niekiedy rozmowy Mike'a z Abby przypominają mi kontakty z istotami pozaziemskimi lub menelami spożywającymi dużą ilość alkoholu?
I kolejna sprawa, dlaczego każdy z ochroniarzy jest przykuty do jakiegoś metalowe stołu na którym zakładana jest głowa maskotki tego lokalu? W czym ma to służyć? Dlaczego i na co roboty robią tym ludziom taką krzywdę?

Mimo pewnych problemów daję ocenę 9, choć mogłem ósemkę, a nawet siódemkę.