Wczoraj po raz kolejny puszczali to w tv. Zawsze jak to oglądam, to zastanawia mnie jedna scena. Ten koleś od krewetki grany przez Nowisza spalił im fabrykę jaboli, a potem razem z głównym bohaterem (Markiem Kondradem) przyjechali autobusem z firmy krewetkowej. Czy on po prostu był takim judaszem, że spalił im firmę, żeby przeszli do krewetek, a nikt się na nim nie poznał? Bo przecież jakby Kondrad wiedział, że to on podpalił, to by z nim nie chciał współpracować. Chyba, że nie zrozumiałem czegoś.