Fatalnie nakręcony. Co to było? Miałem wrażenie, że nie oglądam filmu posiadającego scenariusz, ale zlepek pojedynczych, luźno powiązanych ze sobą scen, które ktoś w garażu zmontował. Zero jakiegoś wprowadzenia, akcja prowadzona strasznie chaotycznie i bez pomysłu, postaci nijakie (może Hasselhoff i Christopher Lloyd nieco się wybili). W dodatku ani to śmieszne, ani straszne (już bardziej obrzydliwe jak coś). Ładne dziewczyny, to prawda, ale jeśli producenci myśleli, że to wystarczy to się mocno pomylili. Film miał być zdaje się kiczowaty, kilka scen dobitnie na to wskazuje, ale w gatunku kiczowaty horror/komedia dużo lepiej wypada "Zombie SS" i to mimo dużo mniejszego rozmachu. Tutaj jest po prostu nudno. Nie oczekiwałem żadnej fabularnej głębii oczywiście, bądźmy poważni, ale bez przesady. Po prostu fatalnie nakręcony, reżyser i ekipa się nie popisali. I podkreślam, że nie jestem uprzedzony do tego typu filmów, po prostu ten w swojej kategorii jest bardzo słaby.
2/10 - dodaję za dziewczyny oraz Hasselhoffa i Lloyda