Owszem, film Ajy do wybitnych nie należał, ale i tak był dobrą, campową rozrywką. Tym razem jednak mamy już do czynienia ze zwykłym odcinaniem kuponów. Niby wszystko na swoim miejscu: są nagie biusty, są krwiożercze stworzonka i dużo posoki. Zabrakło jednak polotu. Powtórzono po prostu wypróbowany schemat, dodano kilka motywów żywcem wziętych z innych produkcji (scena w wannie, "karabinowa" noga), zaniechano przy tym kompletnie dramaturgii i stopniowania napięcia. Oczywiście obejrzeć można, jeśli lubi się takie "śmieciowe" kino. Gore wszak jest, ale jakieś takie bardziej stonowane niż uprzednio. Na plus można zaliczyć angaż Hasselhoffa, który wykazał się sporą dozą autodystansu (ale czego się nie robi dla kasy). Momentów autentycznie zabawnych jest niewiele, ja szczerze uśmiałem się w zasadzie tylko przy akcji z osieroconą dziewczynką. Ogółem: miało być fajnie, jest raczej wtórnie.