nie rozumiem skąd te wszystkie negatywne opinie. tak, momentami całkiem wyraźnie widać, że za filmem nie stały wielkie pieniądze i potężne amerykańskie studia filmowe, ale co z tego?
mamy świetny klimat, mamy żądne krwi potwory (wreszcie odeszliśmy od wymuskanych laleczek, cierpiących przez wyrzuty sumienia i burze hormonów) i interesujących bohaterów.
tak, są również minusy (nie bardzo podeszło mi na ten przykład wałkowanie po raz kolejny motywu religijnych maniaków, czy jeden jedyny nie-biały, który na dodatek pojawia się zaledwie na kilka minut), ale ja osobiście nie miałam problemów z przymknięciem oka i nie zwracaniem na nie uwagi.

spotkałam się nie raz z wpisami w internecie, których autorzy porównali Stake Land z Zombieland. rzeczywiście, istnieje kilka podobieństw, ale akurat SL przypadł mi bardziej do gustu. głównie przez poważniejsze podejście do tematu (Zombieland nie jest złe, początek i przewodnik Co Robić Żeby Przeżyć podobał mi się, ale jeśli chodzi o komedie z żywymi trupami, to wolę Shaun of the Dead) i próby nie sięgania po wytarte motywy (chłopak i dziewczyna nie padają sobie w ramiona, nie oszczędza się filmowych "świętych krów" - starszych osób, małych dzieci, nie ma typowo szczęśliwego zakończenia etc.)

SL kandydatem na Oskara nie jest, ale jako już jako rozrywka na wieczór przed telewizorem sprawdza się znakomicie. doskonały przykład, że żeby stworzyć dobry film, nie potrzeba wypasionych efektów specjalnych i wielkich nazwisk.