Niezły film,czy kolejna polska koszmarna komedia romantyczna. Po "Nigdy w życiu" z 2004 zalał nas potok podobnych filmów, niestety o wiele gorszych,albo bardzo złych. Do tego młodzi aktorzy w tych filmach mają fatalną dykcję, zjadają np. końcówki wyrazów lub kwestii/ starsze pokolenie aktorów ma rewelacyjnie postawione głosy/.
Poza tym komedia romantyczna rządzi się swoimi prawami, jest,a raczej powinna być jak utwór muzyczny, mieć swój rytm i melodykę. Dlatego właśnie te najlepsze produkcje tego gatunku ciągle mają swoich wielbicieli i ciągle się je ogląda.
A co do tego filmu to zniechęca mnie osoba głównego bohatera, który za zagranie w "Pokłosiu" ma u mnie wielki minus. Dlaczego? No cóż,zachował się jak dziwka, sprzedał się dla roli dramatycznej przy okazji nabił sobie punkty w określonych środowiskach. Nie miała dla niego znaczenia ukrywana zresztą prawda historyczna / badania archeologiczna na miejscu zbrodni zostały wstrzymane, kiedy zaczęły wychodzić dowody wskazujące na wyłączny udział Niemców- łuski po nabojach..../. Tę prawdę można znaleźć jak na razie w internecie, oczywiście jak się tego chce.
Widocznie pan Stuhr nie czuje się Polakiem, nie przeszkadza mu,że ktoś go o coś oskarża i zaocznie skazuje, nie pozwalając na profesjonalna obronę. Film "Pokłosie" jest tak zgodny z wydarzeniami historycznymi jak "Opór" z Craigiem. Decydenci z branży filmowej zdominowanej przez wiadomo kogo pokazują tylko im pasującą prawdę.Szkoda tylko,że naprawdę umieją robić filmy, tego im odmówić nie można.