Jakoś tak się złożyło, że z facetem poznanym przez internet (sic!) w październiku na jedną z pierwszych (masło maślane ale wcześniej nawet mnie nie pocałował) randkę udaliśmy się na ten film :) było tak fajnie a ja byłam wtedy taka szczęśliwa. Przez cały film on nie patrzył w ekran, tylko na mnie- to było niesamowite. Dwa miesiące później, gdy mi oświadczył, powiedziałam tak, a pół roku później byliśmy małżeństwem. Z tym kojarzy mi się ten film, że szczęśliwymi momentami w życiu. Obecnie gdy małżeństwo bardziej się rozpada, niż ma szansę przetrwać, oglądam film i przypominam sobie te dawne momenty z młodości gdy miałam 22 lata i uśmiechałam się od ucha do ucha :) a film dalej uważam za fajny :)