Skoro angielski tytuł pozostał taki sam jak książki, dlaczego u nas musiał ktoś kombinować. To się zaczyna robić żenujące.
Ogólnie film mi się podobał. Nie wiem czy by do końca zgodny z książką bo czytałam dawno i dobrze nie pamiętam, ale chyba nie do końca o to chodzi, żeby tak było. Klimat był utrzymany i to jest ważne. Czekam na "Coś niebieskiego".
"Bóg łączy w pary" wg polskiego dystrybutora to "Do zakochania jeden krok". Ale i tak najwięcej czadu dali w Kacu II (patrz: Kac Vegas w Bangoku) :P
bo nasz dystrybutor ma nas za debili i mysli ze jesli nie przetłuymaczy tego tak, to nikt na film nie pojdzie.... ;)
Gdyby nie odrobina wnikliwości pewnie sama bym nie obejrzała tego filmu. Zaraz po przeczytaniu książki szukałam na filmwebie polskiego tytułu i nic nie znalazłam, więc znając wyobraźnię polskich dystrybutorów wpisałam tytuł angielski i był. Myślę, że strzelili sobie w kolano tym posunięciem, nie każdy od razu skojarzy, że "Pożyczony narzeczony" to ekranizacja "Coś pożyczonego", jak kilka moich koleżanek ;]
w każdym razie ekranizacje książek powinny mieć ten sam tytuł jak książka w przekładzie (bo czasami książki też mają zmieniony tytuł)