Porównałbym "Ame Agaru" do "Bez przebaczenia". Bo są to wg mnie filmy, które zamykają pewną epokę w swoich gatunkach. W "Po deszczu" urzekł mnie ten human touch. Może pod koniec życia Kurosawa pragnął nakręcic film ciepły i ludzki, którym dystansuje się od innych swoich produkcji pełnych patosu.