Kiedy planuję obejrzenie danego filmu, sugeruję się opiniami innych, średnią ocen, zwiastunem i zarysem fabuły. Tak było też w tym przypadku. ,,Pokój" zyskał wiele pozytywnych komentarzy, gdzie widzowie pisali, że to najlepszy film roku. Średnia ocen wynosiła 8,0 (z czym rzadko się spotykam, bo zazwyczaj dobre produkcje mieszczą się w obrębie siódemki). Sam zwiastun był wzruszający, a fabuła bardzo ciekawa (tym bardziej, że lubię filmy psychologiczne). ,,Pokój" wydał mi się więc niezłym hitem, ale gdy go już obejrzałam, przekonałam się, iż nie zawsze warto patrzeć na zdanie innych.
Początek filmu przedstawia codzienne życie porwanej matki oraz jej pięcioletniego syna. Kobieta wmawia dziecku, że pokój to cały świat i nic poza nim nie istnieje. Oglądając sceny ich rozmowy odnośnie świata, czułam się nieco znudzona, aż tu nagle zaczęło się coś dziać. Ma wymyśliła sposób ucieczki. Po nieudanej próbie z gorączką, kobieta zawinęła Jacka w dywan i okłamała swego oprawcę, mówiąc mu, że przez niego dziecko umarło. Tak na marginesie przyznam, że aktorka słabo odegrała scenę rozpaczy. Normalna matka w takim momencie szarpałaby tego porywacza i darłaby się z o wiele większymi emocjami. Wracając do fabuły, Jack miał się odwinąć, podczas gdy porywacz jechał z nim, by go pochować(?). W trakcie jazdy chłopiec rzeczywiście się odwinął, ale po chwili wstał i zaczął się rozglądać. Jakoś dziwnym trafem mężczyzna nawet nie zauważył Jacka w lusterku samochodowym, co było dla mnie tanie i naciągane.
Gdy już udało się uratować bohaterów, zostało pokazane ich życie poza pokojem. Denerwował mnie ciągły ponury nastrój w filmie. Zwiastun wydawał się wesoły (np. kiedy Jackowi podarowano psa), a w ekranizacji ciągle królowały ciemne barwy. Pod koniec filmu bohaterowie wrócili do swojego dawnego więzienia. Zażartowałam sobie nawet, mówiąc że pewnie Jack powie ,,do widzenia" przedmiotom znajdującym się w pomieszczeniu. O dziwo moja przepowiednia się sprawdziła!
Był tylko jeden intrygujący wątek, ale niestety nierozbudowany. Na początku filmu Ma powiedziała, że jest więziona od siedmiu lat, podczas gdy Jack ma jedynie 5. To znaczy, iż ojcem dziecka mógł być tylko porywacz, bo podczas narodzin Jacka, Ma spędziła już 2 lata w pokoju, a jednak, kiedy kobieta przebywała ze swoimi rodzicami, jej ojciec nie chciał nawet spojrzeć na chłopca, jakby miał z nim coś wspólnego. Moim zdaniem, tato głównej bohaterki był zamieszany w to całe porwanie. Prawdy jednak nie poznamy.
Chciałam jeszcze dodać, że historia Jacka i jego matki jest straszna. Nikomu tego nie życzę. Niebanalna opowieść nie czyni jednak filmu doskonałym.