PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=833172}
3,4 61 545
ocen
3,4 10 1 61545
3,3 31
ocen krytyków
Polityka
powrót do forum filmu Polityka

Ten film jest obiektywnie słaby. Fabuła nie istnieje, montaż konfunduje, dialogi są drętwe a aktorzy grają jakby byli w tym filmie za karę. W założeniu to chyba miała być parodia polityczna a'la "Ucho prezesa", ale coś nie wyszło i to tak bardzo, że porównanie jednego i drugiego to wręcz profanacja. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam tamtego serialu za najzabawniejszą rzecz na świecie, ale przynajmniej reprezentował sobą jakiś poziom. Kabaret Moralnego Niepokoju szydzi z faktycznych postaw i szanuje inteligencję widza a Papryk Vege? On jak zanurkował w szambie to już z niego wypłynął.

Po pierwsze, w „Uchu prezesa” obrywało się całej klasie politycznej, od Petru, przez Schetynę, na Kaczyńskim kończąc a tutaj świata poza PiS-em nie widzą. Politycy opozycji to statyści bez żadnego znaczenia a KOD to już tło. Nie wiem jak można było umieścić ich we filmie i nie odnieść się do ich form protestów rodem z cyrku. Przecież to był samograj, leżenie na chodniku i tupanie w barierki byłoby najzabawniejszą sceną w całym tym filmie.

Chociaż zbytniej konkurencji by nie miała. „Politykę” oglądałem w konsternacji pytając samego siebie co ma mnie w tym czymś śmieszyć. To, że Misiewicz uprawia przelotny seks? Haha, no boki zrywać. Tylko chłopa przebranego za babę brakuje. Kto Paprykowi pisze scenariusze? Gimnazjalista zanoszący się rechotem na samo brzmienie słowa „seks”? Chyba tak, nikogo innego ten „humor” nie jest w stanie rozśmieszyć a ja inaczej nie umiem wytłumaczyć skąd się wziął „górnolotny” komentarz polityczny.

Nie wiem jak w innych filmach, bo „twórczości” tego Pana nie śledzę, ale tutaj wszystko kręci się wokół seksu. Ja pieprzę, co on kręcił? Satyrę polityczną czy „American Pie”? Przecież po kwadransie opowiadania sprośnych żartów nie dość, że jest nieśmiesznie to jeszcze nudno. Ja się w ogóle nie dziwię, że ludzie wychodzili z kina w połowie seansu. Ja film oglądałem na Netfliksie i też wymiękłem w połowie. Nie wiem, naprawdę nie potrafią żartować z innych rzeczy? Ja wiem, że chciał jak najbardziej upodlić polityków PiS-u, ale naprawdę to było jedyne co mu przyszło do głowy i musiał się tak tego trzymać, że jak skończyły mu się wątki z życia (czy raczej „rzyci”) wzięte to zaczął konfabulować?

Skoro o tym mowa to umie mi ktoś wyjaśnić o co chodziło z politykiem od Rydzyka co miał romans i odrzucona kochanka wysłała mediom kompromitujące nagrania? Sądząc po tym, że skoczył w bok kiedy był na świeczniku i zakładał partię chodziło o Petru, ale skoro był powiązany z Rydzykiem i jego ugrupowanie miało się nazywać „Europa Christi” to czyżby jednak chodziło o Piotrowskiego? Ale on nigdy nie był posłem PiS-u i nic nam nie wiadomo o jakimkolwiek romansie. Także Papryk sobie to wszystko zmyślił... skoda tylko, że w swojej „satyrze” naruszył dobre imię realnych ludzi. Co innego zarzucać Błaszczakowi bycie klakierem a co innego sugerować Piotrowskiemu, że zdradzał żonę. Między jednym a drugim jest granica, której nie powinno się przekraczać a Papryk robił to regularnie.

I to jest podstawowa różnica między „Polityką” a „Uchem prezesa”. To drugie umiało wyśmiać bez obrażania. Dla przykładu, Górski portretując Szydło skupił się na jej monotonnym głosie i tym jak słabą pozycję ma we własnym rządzie. Dla Papryka ważniejsze były rozważania o tym jak jej awans wpłynął na, hehe, pożycie małżeńskie. Albo relacja Macierewicza z Misiewiczem. Według Górskiego był jego „pasierbem”; synem, którego zawsze chciał mieć. A co na to Vege? Ano zrobił z niego krypto-geja lecącego na jego łydki. Nie ma to jak zarzucać PiS-owi hipokryzję a samemu traktować zarzucenie homoseksualizmu jako dyżurną obelgę.

Co dalej? Fabuła i montaż nie istnieją, film jest podzielony na segmenty i każdy opowiada o czym innym. Jak nie potrafisz wkomponować Misiewicza w spójną narrację, tylko musisz zrobić kwadrans tylko z nim to chyba nie umiesz into filmy. Jak to możliwe, że jeden z najbardziej płodnych reżyserów III RP popełnia tak podstawowe błędy? Jakby sceny w MON-ie były porzecinane innymi wątkami jak Szydło czy urodziny Stalina to widz czułby, że między kolejnymi akcjami Misia minęło trochę czasu a tak to mamy dezorientujący stopklatek. Brakuje w nich jakiegokolwiek ciągu przyczynowo-skutkowego. W jednej scenie Szydło jest premierem, w drugiej Kaczyński mówi jej, że to koniec. Dlaczego? Albo Macierewicz. Pierwszy raz Misiewicza na oczy widzi i od razu robi go swoim rzecznikiem a w następnej scenie ręczy za niego u Kaczyńskiego. Dlaczego? Jakby chociaż aktorzy tak grali by było czuć chemię na jakiejkolwiek płaszczyźnie, ale nie gra i dialogi na poziomie szkolnych jasełek.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones